Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > tematy > seria: patriarchowie i prorocy dokument tekstowy  
 

PIERWSZY KRÓL IZRAELA
ELLEN G. WHITE
(1 Sam. rozdz. 8-12)

 
 

Rządy w Izraelu były sprawowane w imieniu Boga i w oparciu o Jego autorytet. Praca Mojżesza, siedemdziesięciu starszych, przywódców i sędziów polegała jedynie na wprowadzaniu w życie praw, które dał Bóg. Nie mieli żadnego upoważnienia do ustanawiania nowych ustaw dla ludu. To było stale warunkiem istnienia Izraela jako narodu. W każdym stuleciu byli posyłani natchnieni przez Boga ludzie, by pouczać lud i prowadzić go do tego, żeby zachowywał prawo.

Pan przewidział, że Izrael będzie chciał mieć króla, ale nie wyraził zgody na zmianę zasad, na których państwo to było ustanowione. Król miał być reprezentantem Najwyższego. Bóg miał być uznawany za głowę narodu, a jego prawo miało być nadrzędnym prawem kraju11.

Gdy Izraelici osiedlili się w Kanaanie, uznawali zasadę teokracji i naród pod przywództwem Jozuego cieszył się pomyślnością. Jednak wzrost liczebny i nawiązanie stosunków z innymi narodami przyniosły zmianę. Lud przyjął wiele zwyczajów swych pogańskich sąsiadów i przez to w znacznym stopniu zatracił swój szczególny, święty charakter. Stopniowo stracili szacunek dla Boga i przestali doceniać to, iż są Jego wybranym ludem. Zauroczeni wystawnością pogańskich monarchów, wzgardzili prostotą. Zazdrość i zawiść zaczęły się szerzyć między pokoleniami. Wewnętrzne spory osłabiły ich, ciągle byli narażeni na najazdy pogańskich nieprzyjaciół, aż w końcu doszli do przekonania, że w celu utrzymania swej pozycji wśród narodów, ich plemiona muszą się zjednoczyć pod silną centralną władzą. Gdy przestali być posłuszni prawu Bożemu, zapragnęli uwolnić się od rządów swego boskiego Władcy, dlatego też żądanie ustanowienia monarchii stało się powszechne w całym Izraelu.

Od dni Jozuego nie sprawowano rządów z taką mądrością i powodzeniem jak pod przywództwem Samuela. Samuel, obdarzony przez Boga potrójnym urzędem — sędziego, proroka i kapłana — pracował z niesłabnącą i bezinteresowną gorliwością dla dobra swego ludu, a naród cieszył się dobrobytem dzięki jego mądremu kierownictwu. Przywrócony został porządek, wzrosła pobożność, i na pewien czas został opanowany duch niezadowolenia. W miarę upływu lat prorok musiał jednak podzielić się z innymi swymi obowiązkami przywódcy, więc wyznaczył swoich dwóch synów na pomocników. Podczas gdy Samuel spełniał obowiązki swego urzędu w Ramie, ci młodzi ludzie zatrzymali się w Beer-Szebie, by wymierzać sprawiedliwość ludowi w pobliżu południowych granic kraju.

Samuel wyznaczył swych synów na ten urząd przy pełnej aprobacie narodu, ale oni okazali się niegodni ojcowskiego wyboru. Pan przez Mojżesza dał swemu ludowi specjalne instrukcje, żeby przywódcy Izraela postępowali sprawiedliwie, zwłaszcza wobec wdów i sierot, i nie brali łapówek. Jednak synowie Samuela „gonili raczej za zyskiem, brali datki i naginali prawo” 1 SAM. 8,3. Synowie proroka nie trzymali się pouczeń, które starał się wszczepić w ich umysły. Nie brali przykładu z czystego, niesamolubnego życia swego ojca. Ostrzeżenie dane Heliemu nie pozostawiło w umyśle Samuela takiego wrażenia, jakie powinno. Do pewnego stopnia zbyt pobłażał swym synom, a skutki tego przejawiły się w ich charakterach i życiu. []

Niesprawiedliwość tych sędziów wywołała wielkie niezadowolenie i stała się pretekstem do żądania wprowadzenia już dawno upragnionej zmiany. „Zebrali się tedy wszyscy starsi izraelscy, przyszli do Samuela do Ramy i rzekli do niego: Oto zestarzałeś się, a twoi synowie nie chodzą twoimi drogami, ustanów więc nad nami króla, aby nas sądził, jak to jest u wszystkich ludów” (w. 4.5). Samuelowi nie donoszono o nadużyciach, jakich dopuszczali się jego synowie. Gdyby ich złe postępowanie było mu znane, niezwłocznie usunąłby ich z urzędu, ale nie tego pragnęli ci, którzy przyszli do proroka. Samuel rozpoznał prawdziwy motyw ich działania: niezadowolenie i dumę, i dobrze wiedział, że ich żądanie było rezultatem przemyślanego i zdecydowanego zamierzenia. Nie wniesiono żadnej skargi przeciwko Samuelowi. Wszyscy wyrażali uznanie dla jego uczciwości i mądrego kierownictwa, ale sędziwy prorok odebrał ich prośbę jako naganę dla siebie i próbę odsunięcia go na bok. Nie okazał jednak swych uczuć, nie wysunął żadnego zarzutu, ale przedstawił tę sprawę Panu w modlitwie i oczekiwał rady tylko od Niego.

Pan zaś rzekł do Samuela: „Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówią do ciebie, gdyż nie tobą wzgardzili, lecz mną wzgardzili, bym nie był królem nad nimi. Zgodnie ze swoimi postępkami, jak postępowali ze mną od dnia, gdy wyprowadziłem ich z Egiptu, aż do dnia dzisiejszego, porzucając mnie, aby służyć innym bogom, tak postępują oni także z tobą” (w. 7.8). Prorok został upomniany, by nie bolał nad postępowaniem ludu wobec siebie. Okazali oni brak szacunku nie dla niego, ale dla autorytetu Boga, który wyznaczył przywódców swemu ludowi. Ci, którzy gardzą i odrzucają wiernego sługę Bożego, okazują wzgardę nie tylko człowiekowi, ale Panu, który go posłał. Lekceważą Słowo Boże, Jego napomnienia i rady, odrzucają Jego autorytet.

Czasy największej pomyślności Izraelitów miały miejsce wtedy, gdy uznawali Jahwe jako swego Króla, a prawa i rządy, które On ustanowił, przedkładali ponad prawa i rządy wszystkich narodów. Mojżesz oświadczył Izraelowi, nawiązując do przykazań Pańskich: „Gdyż one są mądrością waszą i roztropnością waszą w oczach ludów, które usłyszawszy o wszystkich tych ustawach, powiedzą: Zaprawdę, mądry i roztropny jest ten wielki naród” 5 MOJŻ. 4,6. Jednak odchodząc od prawa Bożego Hebrajczycy nie mogli się stać takim ludem, jakim Bóg pragnął ich uczynić. Za wszelkie zło będące wynikiem ich własnego grzechu i głupoty obarczyli winą rządy Boże, tak całkowicie stali się ślepi wskutek grzechu.

Pan przepowiedział przez swych proroków, że Izrael będzie rządzony przez króla, nie znaczy to jednak, że ta forma rządów była według Niego najlepsza, czy zgodna z Jego wolą. Pozwolił, by lud postępował według własnego wyboru, ponieważ odmówili rządzenia się według Jego rad. Ozeasz oświadczył, że Bóg dał im króla w gniewie (patrz OZ. 13,11). Gdy ludzie wybierają własną drogę, nie pytając Boga o radę, a nawet wbrew Jego objawionej woli, On często zaspokaja ich pragnienia, aby przez gorzkie doświadczenie, jakie muszą wówczas przeżyć, uświadomili sobie swoją głupotę i żałowali za swój grzech. Wtedy się okaże, że ludzka duma i mądrość nie są bezpiecznymi przewodnikami. To, czego serce pragnie wbrew woli Bożej, okaże się w końcu przekleństwem, a nie błogosławieństwem.

Bóg pragnął, by Jego lud widział w Nim jedynego prawodawcę i źródło siły. Czując swą zależność od Boga nieustannie przybliżaliby się do Niego. Wznieśliby się na wyższy poziom i uszlachetnili, byliby godni wzniosłego posłannictwa, do którego, jako swój lud, wybrał ich Bóg. Jednak gdy na tronie zasiądzie człowiek, umysły ludzi zaczną się odwracać od Boga. Bardziej zaczną ufać ludzkiej sile niż mocy Bożej, a błędy ich króla zwiodą ich do grzechu i odłączą naród od Boga. []

Samuelowi polecono zaspokoić żądanie ludu, ale miał ich przestrzec, iż Pan nie jest zadowolony, a także pouczyć ich o skutkach ich decyzji. „I powiedział Samuel wszystkie te słowa Pana ludowi, który domagał się od niego króla” (I Sam. 8,10). Wiernie przedstawił im ciężary, jakie zostaną na nich nałożone, i ukazał kontrast między czekającym ich uciskiem ze strony króla a obecnym stanem względnej wolności i dobrobytu. Otóż ich król będzie naśladował wystawność i przepych innych monarchów, co wymagać będzie ponoszenia przez lud finansowych zobowiązań. Będzie żądał, aby służyli mu najprzystojniejsi młodzieńcy. Będą jego woźnicami, jeźdźcami i posłańcami. Będą musieli uzupełnić szeregi królewskiej armii, obrabiać jego pola, zbierać plony, a także wytwarzać oręż dla jego wojska. Córki izraelskie zostaną zabrane, by być służącymi i kucharkami na królewskim dworze. Dla utrzymania swego dworu król zagarnie dla siebie najlepszą część kraju, który Jahwe podarował swemu ludowi. Weźmie także najlepszych spośród sług i najlepsze bydło Izraelitów, „i obróci do roboty swojej” (w. 16 BG). Ponadto król zażąda dziesięciny ze wszystkich ich dochodów, zysków z ich pracy i plonów ziemi. „A wy będziecie mu za sługi” — podsumował prorok. „A jeśli kiedyś będziecie narzekali z powodu króla, którego sobie obraliście, Pan wam wtedy nie odpowie” (w. 18). Jakkolwiek wielkie byłyby wymagania, gdy raz monarchia zostanie ustanowiona, nie będą mogli jej obalić, gdy im się sprzykrzy.

Lud jednak odpowiedział: „Nie tak, ale niech król będzie nad nami! I my chcemy być takimi, jak wszystkie ludy, niech nas sądzi nasz król, niech nam przewodzi i niech on prowadzi nasze wojny!” (w. 19.20).

„Jak wszystkie narody”. Izraelici nie zdawali sobie sprawy z tego, że odróżnianie się pod tym względem od innych narodów było szczególnym przywilejem i błogosławieństwem. Bóg odłączył Izraelitów od innych ludów, aby uczynić ich swoim szczególnym skarbem. Jednak oni, nie bacząc na to wysokie wyróżnienie, gorliwie pragnęli brać przykład z pogan! To pragnienie dostosowania się do praktyk i zwyczajów świata wciąż ogarnia wyznawców Boga. Gdy oddalają się od Pana, zaczynają kierować swe ambicje ku zyskom i zaszczytom świata. Chrześcijanie usiłują naśladować postępowanie tych, którzy czczą boga tego świata. Wielu twierdzi, że łącząc się ze światem i dostosowując się do jego obyczajów, mogą wywierać silniejszy wpływ na bezbożnych. Jednak wszyscy, którzy tak postępują, odłączają się od Źródła swej siły. Stając się przyjaciółmi świata, są nieprzyjaciółmi Boga. Dla ziemskich wyróżnień poświęcają niewysłowiony zaszczyt, do jakiego Bóg ich powołał, zaszczyt niesienia chwały Temu, który powołał nas z ciemności
do swojej cudownej światłości (patrz
1 PIOTRA 2,9).

Z głębokim smutkiem słuchał Samuel słów ludu, ale Pan rzekł do niego: „Usłuchaj ich głosu i ustanów im króla” (w. 22). Prorok spełnił swój obowiązek. Wiernie przekazał ostrzeżenie, ale zostało ono odrzucone. Z ciężkim sercem rozpuścił lud i odszedł, by przygotować wszystko na wielką zmianę, jaka miała nastąpić w sposobie zarządzania krajem.

Pełne czystości i niesamolubnego poświęcenia życie Samuela było ciągłą naganą dla egoistycznych kapłanów i starszyzny oraz dla dumnego, kierującego się pożądliwościami ludu. Choć Samuel nie znosił przepychu i nie czynił niczego na pokaz, jego działanie nosiło pieczęć niebios. Był uczczony przez Odkupiciela świata, pod kierunkiem którego sprawował rządy nad narodem hebrajskim. Jednak ludzie zmęczyli się jego pobożnością i poświęceniem. Wzgardzili jego pełną pokory władzą i odrzucili go w zamian za człowieka, który będzie rządził nimi jako król.

W charakterze Samuela widzimy podobieństwo do Chrystusa. Czystość życia naszego Zbawiciela wywoływała gniew szatana. To życie było światłością świata i ujawniało ukryte zepsucie serc ludzkich. Świętość Chrystusa wzbudzała w pełnych fałszu sercach świętoszków najgorsze namiętności przeciwko Niemu. Chrystus nie otaczał się ziemskim bogactwem i sławą, ale czyny, których dokonywał, świadczyły, że posiada moc większą niż jakikolwiek ziemski książę. Żydzi oczekiwali Mesjasza, który złamie jarzmo okupantów, ale jednocześnie trwali w grzechach, które krępowały ich niczym powróz założony na szyję. Gdyby Chrystus przymknął oczy na ich grzechy i pochwalił ich pobożność, przyjęliby Go jako swego króla, ale nie mogli znieść, gdy im nieustraszenie wypominał ich występki. Wzgardzili pięknem charakteru, w którym dobroć, czystość i świętość panowały niepodzielnie, a nie było żadnej nienawiści, prócz nienawiści do grzechu. Tak było zawsze na świecie i tak jest dzisiaj. Światło z nieba zwiastuje potępienie wszystkim, którzy nie chcą w nim kroczyć. Zganieni przez przykład tych, którzy nienawidzą grzechu, hipokryci stają się agentami szatana, by nękać i prześladować wiernych. „Wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą” 2 TYM. 3,12. []

Choć monarchiczna forma rządów w Izraelu została przepowiedziana przez proroctwo, Bóg zarezerwował sobie prawo wyboru króla. Hebrajczycy uszanowali autorytet Boga i zdali się na Jego wolę. Wybór padł na Saula, syna Kisza, z plemienia Beniamina.

Osobiste cechy przyszłego monarchy przypadły do gustu dumnym sercom ludzi, którzy pragnęli mieć króla. „Nie było w całym Izraelu piękniejszego od niego, a o głowę przewyższał cały lud” 1 SAM. 9,2. Szlachetny i pełen godności wygląd, rozkwit sił witalnych, uroda i wysoki wzrost — wszystko to sprawiało wrażenie, że Saul urodził się, by panować. Jednak przy tych wszystkich zewnętrznych zaletach brakowało Saulowi tych wyższych przymiotów, które składają się na prawdziwą mądrość. W młodości nie nauczył się panować na swoim gwałtownym, wybuchowym usposobieniem, nigdy nie odczuł odnawiającej mocy łaski Bożej.

Saul był synem wpływowego i bogatego przywódcy, ale stosownie do prostoty życia cechującej tamte czasy pracował z ojcem jako prosty rolnik. Kilka zwierząt ze stad jego ojca zabłąkało się w górach, więc Saul wraz z sługą udał się na ich poszukiwanie. Przez trzy dni szukali na próżno. Kiedy znaleźli się w pobliżu Ramy*, rodzinnej miejscowości Samuela, sługa zaproponował, by spytali proroka, gdzie są zaginione zwierzęta. „Mam tu jeszcze przy sobie ćwierć srebrnego sykla” — powiedział sługa — „tego dam mężowi Bożemu, a objaśni nas co do naszej drogi” (I Sam 9,8). Pomysł ten był zgodny ze zwyczajem panującym w tamtych czasach. Osoba przychodząca do kogoś wyższego rangą czy urzędem przynosiła niewielki dar, aby okazać w ten sposób szacunek.

Gdy przybliżyli się do miasta, spotkali kilka młodych dziewcząt, które wyszły czerpać wodę, i zapytali je o jasnowidza. W odpowiedzi usłyszeli, że niebawem ma się rozpocząć nabożeństwo, prorok już przybył, aby złożyć ofiarę „na wzgórzu”, a potem uczestniczyć w uczcie ofiarnej. Wielkie zmiany nastąpiły w kraju pod rządami Samuela. Gdy po raz pierwszy dotarło do niego Boże wezwanie, nabożeństwa świątynne były traktowane z lekceważeniem. „Ludzie lekceważyli składanie Panu ofiar” 1 SAM. 2,17. Obecnie w całym kraju odbywały się nabożeństwa ku czci Boga, a ludzie okazywali zainteresowanie życiem religijnym. Ponieważ w świątyni nie odbywała się służba, przez pewien czas ofiary składano gdzie indziej. Wybrano do tego celu miasta, w których żyli kapłani i Lewici, i tam przychodzili ludzie po pouczenia. Najwyższe wzniesienia w tych miastach były zazwyczaj wybierane do składania ofiar, stąd też nazywano je „wzgórzami”.

Przy bramie miasta Saul spotkał się z prorokiem. Bóg objawił Samuelowi, że w tym czasie stawi się przed nim wybrany król Izraela. Gdy stanęli twarzą w twarz, Pan powiedział Samuelowi: „To jest ten mąż, o którym ci mówiłem, że będzie panował nad moim ludem” (w. 17).

Na prośbę Saula: „Powiedz mi, proszę, gdzie tu jest dom jasnowidza?” (w. 18), Samuel odpowiedział: „Ja jestem jasnowidzem” (w. 19). Zapewnił go także, iż zagubione zwierzęta odnalazły się i wymógł na nim, by wziął udział w uczcie ofiarnej, a jednocześnie zaczął odsłaniać przed nim jego wielkie przeznaczenie: „Do kogóż bowiem, jeśli nie do ciebie i do całego domu twego ojca należy wszystko, co jest pożądania godne w Izraelu?” (w. 20). Serce słuchającego zadrżało na słowa proroka. Nie mógł nie domyślać się ich znaczenia, gdyż sprawa żądania króla wzbudziła zainteresowanie całego narodu. Jednak skromnie odpowiedział: „Przecież jestem tylko Beniaminitą, więc z najmniejszego plemienia izraelskiego, a ród mój jest najmniejszy z rodów plemienia Beniamina. Dlaczego takie rzeczy do mnie powiedziałeś?” (w. 21).

Samuel zaprowadził przybysza na miejsce zgromadzenia, gdzie zebrali się najznamienitsi obywatele miasta. Saul otrzymał wśród nich, zgodnie z poleceniem proroka, najzaszczytniejsze miejsce, a podczas uczty oddano mu najlepszą część. Po zakończeniu uroczystości Samuel zabrał gościa do swego domu, i tam, na dachu domu, rozmawiał z nim, przedstawiając zasady, na jakich opierały się rządy Izraela. Chciał w ten sposób przygotować go w pewnym stopniu do wielkiej roli, jaka przypadła mu w udziale. []

Gdy wczesnym rankiem następnego dnia Saul wyruszył w drogę, prorok poszedł razem z nim. Gdy przeszli przez miasto, nakazał słudze pójść przodem. Potem polecił Saulowi zatrzymać się i przyjąć poselstwo Boże. „Potem wziął Samuel dzbanek z olejkiem i wylał na jego głowę, pocałował go i rzekł: Namaścił cię Pan na księcia nad swoim dziedzictwem” (I Sam. 10,1). Na dowód, że dokonał tego na mocy boskiego autorytetu, prorok przepowiedział wydarzenia, jakie miały spotkać Saula w drodze do domu i zapewnił go, że zostanie przygotowany przez Ducha Bożego do objęcia stanowiska, które czekało na niego. „Zstąpi na ciebie Duch Pana” — rzekł prorok — „i (...) ogarnie cię zachwycenie, i przemienisz się w innego człowieka. A gdy te znaki wystąpią u ciebie, uczyń, cokolwiek ci się nadarzy, gdyż Bóg jest z tobą” (w. 6.7).

Gdy Saul wyruszył w dalszą drogę, wydarzyło się wszystko, co przepowiedział prorok. W pobliżu granicy plemienia Beniamina doniesiono mu, że zagubione zwierzęta się odnalazły. Na równinie Tabor spotkał trzech mężczyzn zmierzających do Betel, by tam oddać cześć Bogu. Jeden z nich niósł trzy koźlęta na ofiarę, drugi trzy bochenki chleba, a trzeci butelkę wina na ucztę ofiarną. Pozdrowili Saula zwykłym pozdrowieniem i oddali mu dwa z trzech bochenków chleba. W Gibei, mieście Saula, grupa proroków wracających ze „wzgórza” śpiewała pieśni wielbiące Boga przy akompaniamencie fletu, harfy, lutni i bębna. Gdy Saul zbliżył się do nich, Duch Pański zstąpił także na niego. Przemawiał z taką elokwencją i mądrością oraz tak gorliwie uczestniczył w czczeniu Boga, że ci, którzy go znali, wykrzykiwali zdumieni: „Cóż to się stało synowi Kisza? Czy i Saul między prorokami?” (w. 11).

Gdy Saul przyłączył się do proroków i razem z nimi wielbił Boga, dokonała się w nim przez Ducha Świętego wielka zmiana. Światło Bożej czystości i świętości rozświetliło ciemności jego serca. Ujrzał siebie takim, jakim widział go Bóg. Zobaczył piękno świętości. Został powołany do rozpoczęcia walki przeciwko grzechowi i szatanowi, i czuł wyraźnie, że w tym boju jego siła musi pochodzić wyłącznie od Boga. Plan zbawienia, który wcześniej wydawał mu się zagmatwany i niepewny, stał się dla niego zupełnie jasny. Pan obdarzył go odwagą i mądrością potrzebną do piastowania jego wielkiej godności. Objawił mu Źródło siły i łaski i oświecił jego umysł co do wymagań Bożych i jego własnych obowiązków.

Namaszczenie Saula na króla nie zostało oznajmione narodowi. Wybór Boży miał zostać publicznie objawiony przez losowanie. W tym celu Samuel zwołał ludzi do Mispy. W modlitwie proszono o Boże kierownictwo, a następnie rozpoczęła się uroczysta ceremonia rzucania losów. W zupełnej ciszy zgromadzone tłumy czekały na wynik losowania. Kolejno losowano plemię, ród, rodzinę, aż w końcu los padł na Saula, syna Kisza, jako wybraną osobę. Saul nie był obecny w zgromadzeniu. Przytłoczony świadomością wielkiej odpowiedzialności, jaka miała na nim spocząć, po cichu wycofał się. Przyprowadzono go z powrotem do zgromadzenia, które z dumą i zadowoleniem przyglądało się jego królewskiej, szlachetnej sylwetce, gdyż „przewyższał cały lud o głowę” (w. 23). Nawet Samuel, gdy przedstawiał go zgromadzeniu, wykrzyknął: „Czy widzicie tego, którego wybrał Pan? Nie ma drugiego takiego, jak on, w całym ludzie”. „A cały lud wykrzykiwał radośnie: Niech żyje król!” (w. 24).

Następnie Samuel przedstawił ludowi „prawo królewskie”, będące zbiorem zasad, na których opierać się miała władza króla, i zgodnie z którymi miał on sprawować rządy. Król nie miał być absolutnym monarchą, ale miał sprawować władzę jako poddany woli Najwyższego. Zasady te zostały spisane w księdze, do której wpisano także uprawnienia książąt oraz prawa i przywileje ludu. Chociaż naród wzgardził ostrzeżeniem Samuela, wierny prorok, zmuszony ulec ich pragnieniom, wciąż usiłował, na tyle, na ile to było możliwe, zabezpieczyć ich wolność.

Choć większość narodu chętnie uznała Saula jako swego króla, znalazła się jednak liczna grupa, która stanęła w opozycji. To, że monarcha został wybrany z plemienia Beniamina, najmniejszego z plemion izraelskich — z pominięciem zarówno plemienia Judy, jak i Efraima, największych i najsilniejszych — było dla nich zniewagą, której nie mogli ścierpieć. Odmówili złożenia przysięgi wierności Saulowi i nie złożyli mu zwyczajowych darów. Ci, którzy najbardziej natarczywie żądali króla, odmówili teraz przyjęcia z podziękowaniem człowieka, którego wyznaczył Bóg. Członkowie każdej grupy mieli swojego kandydata, którego chcieli umieścić na tronie, a niektórzy z przywódców sami pragnęli dostąpić tego zaszczytu. Zawiść i zazdrość rozgorzały w wielu sercach. Skutkiem dumy i ambicji było rozczarowanie i niezadowolenie. []

W tym stanie rzeczy Saul uznał, że nie czas jeszcze przyjmować królewską godność. Pozostawił Samuela, by tak jak poprzednio sprawował rządy, a sam wrócił do Gibei. Udał się tam w otoczeniu ludzi, którzy widząc, że został wybrany przez Boga, byli zdecydowani popierać go. Nie uczynił jednak nic, by siłą zapewnić sobie prawo do tronu. W swym domu, na wyżynie należącej do pokolenia Beniamina, spokojnie zajmował się gospodarskimi obowiązkami, pozostawiając umocnienie swej władzy całkowicie w rękach Bożych.

Wkrótce po wyborze Saula Ammonici, pod dowództwem swego króla, Nachasza, najechali terytorium plemion zamieszkujących ziemie na wschód od Jordanu i zagrozili miastu Jabesz w Gileadzie. Mieszkańcy próbowali negocjować w sprawie pokoju, proponując Ammonitom, że będą ich poddanymi. Jednak okrutny król nie chciał na to przystać, pokój mógł być zawarty jedynie pod tym warunkiem, że wyłupie każdemu mężczyźnie prawe oko, co miało być świadectwem jego potęgi.

Ludzie w oblężonym mieście błagali o siedem dni zwłoki. Ammonici zgodzili się na to, sądząc, że zwiększy to chwałę zwycięstwa, którego się spodziewali. Posłańcy zostali natychmiast wysłani z Jabesz, by szukać pomocy u plemion po zachodniej stronie rzeki. Zanieśli tę wieść i do Gibei, wywołując powszechne przerażenie. Saul, wracając wieczorem z pola, gdzie orał wołami, usłyszał głośne zawodzenie, które zapowiadało jakieś wielkie nieszczęście. Powiedział: „Cóż się stało ludowi, że płacze?” 1 SAM. 11,5. Gdy powtórzono mu haniebną historię, obudziły się wszystkie dotychczas drzemiące w nim siły. „Wtedy zstąpił na Saula Duch Boży (...). I wziął parę wołów, rozrąbał je na sztuki i rozesłał te sztuki przez posłańców po całym obszarze Izraela z wezwaniem: Kto nie wyruszy za Saulem i za Samuelem, tak stanie się z jego bydłem” (w. 6.7).

Trzysta trzydzieści tysięcy mężczyzn zebrało się na równinie Bezek pod dowództwem Saula. Natychmiast wysłano posłańców do oblężonego miasta, aby zapewnić ich, że mogą się spodziewać pomocy następnego dnia, właśnie tego dnia, w którym mieli się poddać Ammonitom. Maszerując szybko w nocy Saul wraz ze swoim wojskiem przekroczył Jordan i dotarł do Jabesz przed świtem. Jak Gedeon rozdzielił swe siły na trzy mniejsze oddziały i uderzył na obóz Ammonitów wcześnie rano, gdy nieświadomi zagrożenia zupełnie nie byli na to przygotowani. W czasie paniki, jaka wybuchła w obozie, Ammonici zostali rozgromieni wśród wielkiej rzezi, a „ci, którzy się ostali, rozpierzchnęli się tak, iż nawet dwóch razem nie pozostało” (w. 11).

Zdecydowanie i odwaga Saula, a także jego umiejętności przywódcze wykazane w dowodzeniu tak dużymi siłami, były cechami, których lud Izraela oczekiwał od monarchy, aby się mógł zmierzyć z innymi narodami. Teraz pozdrowili go jako swego króla, przypisując chwałę zwycięstwa ludzkim zdolnościom i zapominając o tym, że bez szczególnego Bożego błogosławieństwa wszystkie ich wysiłki byłyby daremne. W swym entuzjazmie niektórzy proponowali, by pozbawić życia tych, którzy wcześniej nie chcieli uznać władzy Saula. Jednak król interweniował, mówiąc: „Dzisiaj nikt nie zginie, gdyż dziś dokonał Pan wybawienia w Izraelu”. W ten sposób Saul dał dowód zmiany, jaka zaszła w jego charakterze. Zamiast przypisać chwałę sobie, oddał ją Bogu. Zamiast pragnienia zemsty okazał ducha współczucia i przebaczenia. Był to nieomylny dowód, że łaska Boża mieszka w jego sercu.

Samuel zaproponował, by zwołać ogólnonarodowe zgromadzenie w Gilgal, aby publicznie przekazać władzę królewską Saulowi. Tak też się stało. „I złożyli tam przed Panem rzeźne ofiary pojednania, i weselił się tam Saul bardzo wraz ze wszystkimi wojownikami izraelskimi” (w. 15).

Gilgal było miejscem, gdzie Izraelici rozbili niegdyś pierwszy obóz w ziemi obiecanej. Tutaj Jozue, na Boże polecenie, ustawił pomnik z dwunastu kamieni, by upamiętnić cudowne przejście przez Jordan. Tutaj odnowiono rytuał obrzezania. Tutaj obchodzono pierwszą Paschę od czasu grzechu w Kadesz i wędrówki po pustyni. Tutaj przestała padać manna. Tutaj Wódz wojska Pana objawił się jako przywódca armii Izraela. Z tego miejsca wyruszyli na podbój Jerycha i Aj. Tutaj Achana spotkała kara za jego grzech i tutaj także zawarto pakt z Gibeonitami, który był dla Izraelitów karą za to, że nie radzili się Boga. Na tej równinie, związanej z tyloma ważnymi wydarzeniami, stał teraz Samuel i Saul, a gdy okrzyki wznoszone na powitanie króla umilkły, sędziwy prorok wygłosił swą mowę pożegnalną jako przywódca narodu. []

„Oto wysłuchałem waszego głosu we wszystkim, co mi mówiliście, i ustanowiłem króla nad wami” — powiedział. „Odtąd więc król będzie wam przewodził, bo ja zestarzałem się i posiwiałem (...), przewodziłem wam od mojej młodości aż do dnia dzisiejszego. Oto jestem. Zaświadczcie mi tu przed Panem i przed jego pomazańcem: Komu zabrałem wołu? Komu zabrałem osła? Kogo uciskałem, komu gwałt zadałem, od kogo wziąłem datek, aby przymykać oczy na jego winę — a zwrócę wam!” 1 SAM. 12,1-3.

Lud jednogłośnie odpowiedział: „Nie uciskałeś nas i nie zadawałeś nam gwałtu, i od nikogo nic nie wziąłeś” (w. 4).

Samuel nie szukał jedynie usprawiedliwienia dla swego postępowania. Wcześniej przedstawił zasady mające kierować postępowaniem zarówno króla, jak i ludu, a teraz pragnął podbudować swoje słowa, podkreślając wagę swego przykładu. Od dzieciństwa był związany z dziełem Bożym, a podczas swego długiego życia jedno miał zawsze przed oczami: chwałę Bożą i najwyższe dobro Izraela.

Zanim mogła zaistnieć jakakolwiek nadzieja na pomyślność Izraelitów, musieli być doprowadzeni do okazania skruchy wobec Boga. Wskutek grzechu stracili wiarę w Boga i przestali dostrzegać Jego moc i mądrość jako przywódcy narodu, stracili ufność, że jest On zdolny obronić swą sprawę. Zanim mogli znaleźć prawdziwy pokój, musieli ujrzeć i wyznać grzech, którym zawinili. Żądając króla, uzasadnili to w ten sposób: „Niech nas sądzi nasz król, niech nam przewodzi i niech on prowadzi nasze wojny!” 1 SAM. 8,20. Samuel przypomniał historię Izraela od czasu, gdy Bóg wyprowadził ich z Egiptu. Jahwe, Król królów, szedł przed nimi i walczył za nich. Często wskutek grzechów popadali w moc wrogów, ale odwracali się od złych dróg dopiero wtedy, gdy Bóg w swym miłosierdziu wzbudzał im wybawiciela. Pan posłał Gedeona i Baraka, „Jeftę i Samuela i wyrwał was z ręki okolicznych nieprzyjaciół, i mieszkaliście bezpiecznie”. Jednak w chwili zagrożenia wołali: „Król niech panuje nad nami”, chociaż prorok mówił: „przecież Pan, Bóg wasz, jest waszym królem” 1 SAM. 12,12.

„Teraz zaś” — mówił dalej Samuel — „przystąpcie i zobaczcie tę wielką rzecz, którą Pan na waszych oczach uczyni. Czy nie mamy obecnie żniwa pszenicznego? Lecz ja wzywać będę Pana i spuści grzmoty i deszcz. Wtedy poznacie i zobaczycie, jak wielkie zło popełniliście w oczach Pana, domagając się króla. I wołał Samuel do Pana, a Pan spuścił w tym dniu grzmoty i deszcz” (w. 16-18). Na Wschodzie, w czasie zbioru pszenicy, w maju i czerwcu, nigdy nie pada deszcz. Niebo jest bezchmurne, a powietrze czyste i łagodne. Gwałtowna burza o tej porze roku napełniła serca wszystkich lękiem. W pokorze wyznali grzech, którym zawinili: „Módl się za swymi sługami do Pana, Boga swego, abyśmy nie pomarli, gdyż do wszystkich naszych grzechów dodaliśmy jeszcze i to zło, że chcieliśmy mieć króla” (w. 19).

Samuel nie pozostawił ludu bez pocieszenia, gdyż to zniechęciłoby ich do czynienia jakichkolwiek wysiłków, aby zmienić swe życie na lepsze. Szatan sprawiłby, że uważaliby Boga za surowego i mściwego, a to wystawiłoby ich na niezliczone pokusy. Bóg jest miłosierny i wybaczający, zawsze pragnie okazać łaskawość swemu ludowi, gdy ten jest posłuszny Jego słowu. „Nie bójcie się” — powiedział sługa Pański. „Wprawdzie popełniliście wszystko to zło, lecz przynajmniej nie odstępujcie od Pana, a służcie Panu z całego swego serca. Nie odstępujcie od niego do nicości, które nie mogą pomóc ani wyratować, gdyż są nicościami. Nie porzuci bowiem Pan swego ludu” (w. 20-22).

Samuel nie uczynił najmniejszej wzmianki o tym, jak niesprawiedliwie został potraktowany, nie zganił niewdzięczności, którą Izrael odpłacił mu za poświęcenie całego życia. Przeciwnie, zapewnił Izraelitów o swoim nieustającym zainteresowaniu ich dobrem: „Również i daleki jestem od tego, aby zgrzeszyć przeciwko Panu przez zaniechanie modlitwy za wami. Owszem, uczyć was będę drogi dobrej i prawej. Tylko bójcie się Pana i służcie mu wiernie z całego swego serca, widząc, jak wielkich rzeczy dokonał z wami. Jeżeli atoli będziecie źle postępować, to zginiecie zarówno wy, jak i wasz król” (w. 23-25).

inne tematy z tej serii:
DLACZEGO BÓG DOPUŚCIŁ GRZECH? | STWORZENIE | KUSZENIE I UPADEK | PLAN ODKUPIENIA | POTOP | PO POTOPIE
RZECZYWISTY TYDZIEŃ
| WIEŻA BABEL | PRÓBA WIARY | ZNISZCZENIE SODOMY | MOJŻESZ | PLAGI EGIPSKIE | PASCHA | WYJŚCIE
OD MORZA CZERWONEGO DO SYNAJU
| NADANIE PRAWA IZRAELOWI | BAŁWOCHWALSTWO POD SYNAJEM
NIENAWIŚĆ SZATANA DO PRAWA BOŻEGO
| ZAKON I PRZYMIERZA | DWUNASTU WYWIADOWCÓW | UPADEK JERYCHA
BŁOGOSŁAWIEŃSTWA I PRZEKLEŃSTWA
| PIERWSI SĘDZIOWIE | SAMSON | DZIECIĘ SAMUEL | HELI I JEGO SYNOWIE
PIERWSZY KRÓL IZRAELA
| NAMASZCZENIE DAWIDA | DAWID I GOLIAT | ŚMIERĆ SAULA | DAWNE I WSPÓŁCZESNE CZARY
DAWID WSTĘPUJE NA TRON
| PANOWANIE DAWIDA | GRZECH I SKRUCHA DAWIDA

 
   

[]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 
 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank BPH II/O Warszawa, 10601015-320000744691