Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > tematy > seria: patriarchowie i prorocy dokument tekstowy  
 

PIERWSI SĘDZIOWIE
ELLEN G. WHITE
(Sędz. rozdz. 6-8; rozdz. 10)

 
 

Po osiedleniu się w Kanaanie plemiona izraelskie nie czyniły żadnych energicznych wysiłków, by całkowicie podbić kraj. Zadowoliły się terytorium, które już posiadały, ich zapał wkrótce ostygł, i wojna została przerwana. „Gdy zaś Izrael się wzmocnił, narzucił Kananejczykom pańszczyznę, ale ich nie wypędził” SĘDZ. 1,28.

Pan ze swej strony wiernie spełnił obietnice dane Izraelowi. Jozue złamał potęgę Kananejczyków i rozdzielił ziemię plemionom. Jedyne, co pozostało im do wykonania, to ufając zapewnieniu boskiej pomocy, dokończyć dzieło wywłaszczania mieszkańców tej ziemi. Jednak oni tego nie uczynili.

Przez zawarcie przymierza z Kananejczykami wyraźnie przestąpili rozkaz Boży, a więc nie dopełnili warunku, na którym Bóg obiecał oddać im w posiadanie Kanaan.

Od chwili, gdy Bóg po raz pierwszy skomunikował się z nimi przy Synaju, ostrzegani byli przed bałwochwalstwem. Natychmiast po ogłoszeniu zakonu wysłane było przez Mojżesza poselstwo, dotyczące narodów Kanaanu: „Nie kłaniaj się ich bogom ani im nie służ. Nie czyń tak jak oni, ale doszczętnie zburz i potłucz ich pomniki. Służcie Panu, Bogu waszemu, a On pobłogosławi chleb twój i wodę twoją. Oddalę też choroby spośród ciebie” 2 MOJŻ. 23,24.25. Było też dane zapewnienie, że dopóki będą posłuszni, dopóty Bóg będzie pokonywał ich nieprzyjaciół przed nimi: „Lęk mój wzbudzę przed tobą i wprawię w przerażenie wszelki lud, przeciw któremu wyruszysz, i sprawię, że uciekać będą przed tobą wszyscy twoi nieprzyjaciele. Poślę też przed tobą szerszenie, które wypędzą Chiwwijczyków, Kananejczyków i Chetejczyków przed tobą. Nie wypędzę go przed tobą w jednym roku, aby ziemia nie stała się pustkowiem i nie rozmnożył się zwierz dziki przeciwko tobie. Powoli będę ich wypędzał przed tobą, aż się tak rozmnożysz, iż będziesz mógł objąć tę ziemię (...) oddam w ręce wasze mieszkańców tej ziemi i wypędzisz ich sprzed oblicza swego. Nie zawieraj przymierza ani z nimi, ani z ich bogami. Nie będą mieszkać w twojej ziemi, by cię nie zwiedli do grzechu przeciwko mnie; bo jeśli będziesz służył bogom ich, będzie to dla ciebie sidłem” 2 MOJŻ. 23,27-33. Takie pouczenia przed swą śmiercią wielokrotnie powtarzał Mojżesz, a następnie zostały one powtórzone również i przez Jozuego.

Bóg umieścił swój lud w Kanaanie jako potężne przedmurze, by powstrzymać falę moralnego zła, która mogłoby zalać świat. Gdyby byli Mu wierni, Bóg zaplanował, że Izrael pójdzie zdobywać i zdobędzie. Mógł podać w ich ręce narody większe i potężniejsze niż Kanaanici. Obietnica brzmiała: „Jeśli bowiem będziecie przestrzegać wszystkich tych przykazań, które ja wam nadaję (...) to Pan wypędzi przed wami wszystkie te narody, a wy zawładniecie narodami większymi i silniejszymi od was. Każde miejsce, po którym stąpać będzie twoja stopa, będzie wasze. Granica wasza sięgać będzie od pustyni do Libanu i od rzeki Eufrat do Morza Zachodniego. Nikt się przed wami nie ostoi. Pan, wasz Bóg, będzie szerzył lęk i trwogę przed wami w każdej ziemi, po której będziecie kroczyć, jak wam przyrzekł” 5 MOJŻ. 11,22-25.

Nie zważając na swoje wysokie posłannictwo, wybrali drogę łatwizny oraz pobłażania samym sobie, przepuścili okazję całkowitego podboju ziemi i przez wiele pokoleń byli nękani przez resztkę tych bałwochwalczych ludów, które były, tak jak przepowiedział prorok, „jak ciernie” w ich oczach, i „jak kolce” w ich bokach (patrz 4 MOJŻ. 33,55).

Izraelici „zmieszali się z poganami i nauczyli się ich czynów” PS. 106,35. Zawierali związki małżeńskie z Kananejczykami i bałwochwalstwo rozszerzało się jak plaga po całej ziemi. „Oddawali cześć ich bałwanom, które stały się dla nich pułapką. Ofiarowali demonom synów swych i córki swoje (...) i skalana była ziemia krwią (...). Przeto Pan zapłonął gniewem na lud swój i obrzydził sobie dziedzictwo swoje” PS. 106,36-40. []

Dopóki pokolenie, które otrzymało wskazówki od Jozuego, nie wymarło, bałwochwalstwo czyniło niewielkie postępy, ale rodzice przygotowali drogę do odstępstwa swoim dzieciom. Lekceważenie Bożych ograniczeń przez tych, którzy objęli w posiadanie Kanaan, zasiało ziarno zła, które stale przynosiło coraz bardziej gorzkie owoce przez wiele pokoleń. Proste zwyczaje Hebrajczyków zapewniały im fizyczne zdrowie, ale skojarzenie się z poganami doprowadziło do pobłażania apetytowi i ulegania żądzom, które stopniowo osłabiały siłę fizyczną i wyniszczały umysłowe i moralne moce. Grzech rozłączył Izraelitów z Bogiem. Jego moc została usunięta spośród nich i nie mogli już dłużej przeciwstawiać się swoim nieprzyjaciołom. Tak więc popadli w zależność od narodów, które przy pomocy Bożej mogli pokonać.

„Opuścili Pana, Boga ojców swoich, który ich wywiódł z ziemi egipskiej” i „wiódł ich jak trzodę po pustyni (...). Rozgniewali go swoim bałwochwalstwem na wzgórzach, a bałwanami swymi wzbudzili jego zazdrość”. Przeto Pan „porzucił przybytek w Sylo, namiot, w którym mieszkał wśród ludzi. Oddał w niewolę arkę przymierza i chwałę swoją w ręce wroga” SĘDZ. 2,12; PS. 78,52.58.60.61, ale całkowicie nie zaniechał swego ludu. Zawsze była resztka tych, którzy byli lojalni w stosunku do Jahwe, a od czasu do czasu Pan wzbudzał wiernych i odważnych mężów, by położyć kres bałwochwalstwu i wyzwolić Izrael od ich nieprzyjaciół. Jednak gdy oswobodziciel umierał i ludzie uwalniali się od jego autorytetu, stopniowo powracali do swoich bożków. Tak więc historia odstępstwa i kary, przyznania się do grzechu i oswobodzenia wielokrotnie się powtarzała.

Król Mezopotamii, król Moabu, a po nich Filistyni i Kananejczycy z Chasor, pod dowództwem Sysery, kolejno stawali się ciemiężycielami Izraela. Otniel, Ehud, Szamgar, Debora i Barak byli wzbudzeni jako wyzwoliciele swego ludu, ale znów „czynili synowie izraelscy zło w oczach Pana, wydał ich więc Pan w rękę Midiańczyków” SĘDZ. 6,1. Dotychczas ręka ciemiężcy tylko z lekka dotykała plemiona, mieszkające na wschód od Jordanu, ale w obecnych nieszczęściach stały się one pierwszymi ofiarami.

Zarówno Amalekici na południu Kanaanu, jak i Midianici na wschodniej granicy i na pustyni, rozciągającej się poza nią, byli wciąż zaciekłymi wrogami Izraela. Midianici byli prawie wyniszczeni przez Izrael za dni Mojżesza, ale
od tamtego czasu rozmnożyli się bardzo, stali się liczni i potężni. Pragnęli zemsty, a teraz, gdy opiekuńcza ręka Boża była wycofana z Izraela, nadarzyła się ku temu okazja. Nie tylko plemiona na wschód od Jordanu, ale cała ziemia cierpiała wskutek ich niszczycielskich wypadów. Dzicy i okrutni mieszkańcy pustyni wraz ze swymi stadami i trzodami „tak licznie jak szarańcza”
SĘDZ. 6,5 zalewali ziemię. Jak trawiąca wszystko plaga rozprzestrzeniali się
po kraju, od rzeki Jordan aż po równinę Filistynów. Przybywali, gdy tylko zaczynały dojrzewać zbiory i pozostawali dopóty, dopóki ostatnie płody ziemi nie zostały zebrane. Ogałacali pola, ograbiali oraz maltretowali mieszkańców, i wtedy powracali na pustynię. Tak więc Izraelici, mieszkający w otwartym kraju, byli zmuszeni opuszczać swoje domy i gromadzić się w miastach, które były obwarowane murami, szukać schronienia w twierdzach, a nawet znajdować kryjówkę w jaskiniach i skalnych rozpadlinach wśród gór. Ucisk trwał siedem lat, a wtedy, gdy lud w swej niedoli zwrócił uwagę na Pańskie napomnienia i wyznał grzechy, Bóg ponownie wzbudził im pomocnika.

Gedeon był synem Joasza, z pokolenia Manassesa. Ród, do którego należała ta rodzina, nie zajmował kierowniczego stanowiska, ale rodzina Joasza odznaczała się odwagą i uczciwością. O jego dzielnych synach powiedziano, że „był każdy z nich z wyglądu jak królewicz” SĘDZ. 8,18. Z wyjątkiem jednego, którego imię było postrachem najeźdźców, wszyscy polegli w walkach z Midianitami. Bóg powołał Gedeona, by wyzwolił swój lud. Gedeon zajęty był wtedy młóceniem pszenicy. Ukrył niewielką ilość zboża i nie ośmielając się młócić go na zwykłym klepisku, udał się na pewne miejsce w pobliżu prasy, gdzie tłoczono winogrona. Pora zbioru winogron była jeszcze odległa i na winnice nie zwracano teraz większej uwagi. Gedeon pracował w ukryciu, po cichu. Ze smutkiem rozmyślał nad stanem Izraela i rozważał, w jaki sposób można byłoby z ludu zrzucić jarzmo ciemiężcy. []

Nagle zjawił się „anioł Pański” i zwrócił się do niego z tymi słowami: „Pan z tobą, mężu waleczny!”

„Za pozwoleniem, panie mój” — brzmiała odpowiedź. „Jeżeli Pan jest z nami, to dlaczego spotkało nas to wszystko? Gdzież są wszystkie jego cuda, o których opowiadali nam nasi ojcowie, mówiąc: Czyż nie Pan wywiódł nas
z Egiptu? Teraz zaś porzucił nas Pan i wydał nas w rękę Midiańczyków”.

Poseł z nieba odparł: „Idź w tej mocy twojej i wybaw Izraela z ręki Midiańczyków. Przecież to Ja cię wysyłam” SĘDZ. 6,12-14.

Gedeon pragnął jakiegoś znaku, że Ten, który teraz zwraca się do niego, jest Aniołem Przymierza, który w przeszłości walczył za Izraela. Aniołowie Boży, którzy obcowali z Abrahamem, pewnego razu bawili u niego, korzystając z jego gościnności i Gedeon błagał teraz boskiego Posłańca, by pozostał jako jego gość. Pospieszył do namiotu, przygotował ze swoich skromnych zapasów koźlę i przaśne placki. Następnie przyniósł je i położył przed Aniołem, ale On rozkazał mu: „Weź mięso i placki i połóż na tej tam skale, a polewkę wylej” SĘDZ. 6,20. Gedeon to uczynił, a wtedy został mu dany znak, którego pragnął. Gdy Anioł laską, trzymaną w ręce, dotknął mięsa oraz przaśnych placków, ogień wybuchnął ze skały i strawił ofiarę. Wówczas anioł zniknął z jego oczu.

Ojciec Gedeona, Joasz, który, tak jak jego rodacy, również dopuścił się odstępstwa, w Ofrze, gdzie mieszkał, wzniósł Baalowi ogromny ołtarz, przy którym ludzie z miasta odprawiali nabożeństwa. Gedeonowi rozkazano zniszczyć ten ołtarz, zbudować na skale, na której była spalona ofiara, ołtarz Jahwe i złożyć na nim ofiarę Panu. Składanie ofiar Panu było powierzone kapłanom i ograniczone do ołtarza w Sylo, ale Ten, który ustanowił służbę rytualną, i na którego wskazywały wszystkie ofiary, miał moc zmienić swoje wymagania. Wyzwolenie Izraela było poprzedzone uroczystym protestem przeciwko kultowi Baala. Gedeon, zanim wyruszył do walki z wrogami ludu, musiał wypowiedzieć wojnę odstępstwu.

Boski rozkaz był wiernie wypełniony. Wiedząc, że spotka się z opozycją, jeżeli będzie próbował działać otwarcie, Gedeon postanowił dokonać swego dzieła potajemnie. Z pomocą sług zrealizował wszystko w ciągu jednej nocy. Wielka była wściekłość mężów z Ofry, gdy następnego ranka przyszli odprawiać swoje modły do Baala. Byliby zabili Gedeona, gdyby nie Joasz, któremu opowiedziano o wizycie Anioła, i który stanął w obronie syna. „Czy chcecie walczyć o Baala?” — powiedział Joasz. „Czy chcecie go ratować? Kto o niego będzie walczył, do rana zginie. Jeżeli jest bogiem, niech sam o siebie walczy, przecież to jego ołtarz został zburzony” SĘDZ. 6,31. Jeżeli Baal nie mógł obronić swego własnego ołtarza, jak można było mu ufać, że obroni swych czcicieli?

Wszystkie myśli o przemocy wobec Gedeona pierzchły, a gdy Gedeon zatrąbił, wzywając na wojnę, mężowie z Ofry byli wśród tych, którzy pierwsi zgromadzili się pod jego sztandarem. Heroldowie byli wysłani do pokolenia Manassesa, a także do Asera, Zebulona i Naftalego i wszyscy odpowiedzieli na to wezwanie. []

Gedeon nie ośmielił się stanąć na czele armii bez kolejnego dowodu, że Bóg powołał go do tego dzieła, i że z nim będzie. Modlił się: „Jeżeli wybawisz moją ręką Izraela, jak obiecałeś, to ja rozłożę runo wełny na klepisku; jeżeli rosa będzie tylko na runie a cała ziemia wokoło pozostanie sucha, to będę wiedział, że wybawisz moją ręką Izraela, jak obiecałeś” SĘDZ. 6,36.37. Rano runo było mokre, a ziemia sucha. Teraz jednak zrodziła się w nim wątpliwość. Ponieważ wełna w naturalny sposób absorbuje wilgoć, która znajduje się w powietrzu, próba mogłaby nie być rozstrzygająca. Dlatego poprosił, aby znak został dany w odwrotnej kolejności, błagając, by jego najwyższa ostrożność nie wywołała niezadowolenia Bożego. Jego prośba została spełniona.

Zachęcony tym Gedeon wyprowadził swoje wojska do bitwy z najeźdźcą. „Wtedy zebrali się razem wszyscy Midiańczycy, Amalekici i ludzie ze wschodu, przeprawili się i rozłożyli się obozem w dolinie Jezreel” SĘDZ. 6,33. Całe wojsko, zgromadzone pod dowództwem Gedeona, liczyło zaledwie trzydzieści dwa tysiące mężów, natomiast przed nimi rozciągał się ogromny zastęp wrogów. Jednak Pan zwrócił się do niego ze słowami: „Za liczny jest przy tobie zastęp, abym wydał Midiańczyków w ich ręce, bo Izrael wynosiłby się ponad mnie, powiadając: Sami się wybawiliśmy. Każ więc ogłosić ludowi tak, aby usłyszał: Kto bojaźliwy i lękliwy, niech zawróci” SĘDZ. 7,2.3. Ci, którzy nie byli chętni stanąć twarzą twarz z niebezpieczeństwem i trudnościami lub ci, których ziemskie interesy odciągały od dzieła Bożego, nie mogli dodać mocy armii izraelskiej. Ich obecność mogłaby jedynie ją osłabić.

W Izraelu istniało prawo, że w wojsku przed wyjściem do bitwy był ogłaszany następujący komunikat: „Jeśli ktoś z was zbudował nowy dom, a jeszcze go nie poświęcił, niech wróci do swego domu, aby nie zginął w walce i by ktoś inny go nie poświęcił. I jeżeli ktoś zasadził winnicę, a jeszcze z niej nie korzystał, niech idzie z powrotem do swego domu, aby nie zginął w walce i by ktoś inny z niej nie korzystał. A jeżeli ktoś zaręczył się z kobietą, a jeszcze jej nie pojął, niech idzie z powrotem do swego domu, aby nie zginął w walce i by ktoś inny jej nie pojął”. Dowódcy tak jeszcze mówili ludowi: „Jeżeli ktoś jest bojaźliwy i lękliwego serca, niech idzie z powrotem do swego domu, niechaj nie osłabia serca swoich braci jak swoje” 5 MOJŻ. 20,5-8.

Ponieważ liczba jego wojska była tak niewielka w porównaniu z siłą wroga, Gedeon wstrzymał się od ogłoszenia tego komunikatu. Był zdumiony, gdy usłyszał oświadczenie, że jego armia jest zbyt liczna, ale Pan widział pychę i niewiarę, które panowały w sercach ludu. Pobudzeni wzruszającymi apelami Gedeona gotowi byli stanąć w szeregach armii, ale wielu ogarnął strach, gdy zobaczyli takie mnóstwo Midiańczyków. W przypadku triumfu Izraela, oni byliby właśnie tymi, którzy sobie przypisaliby chwałę, zamiast przypisać zwycięstwo Bogu.

Gedeon posłuchał rozkazu Pana, ale z ciężkim sercem patrzył jak dwadzieścia dwa tysiące mężów, czyli więcej niż dwie trzecie jego całej armii, odchodziło do swoich domów. Wtedy Pan znów zwrócił się do niego ze słowami: „Jeszcze zastęp jest za liczny. Sprowadź ich w dół nad wodę, a zamiast ciebie Ja ich tam wypróbuję; o którym ci powiem: Ten pójdzie z tobą, pójdzie z tobą, żaden zaś z tych, o których ci powiem: Ten nie pójdzie z tobą, nie pójdzie” SĘDZ. 7,4. Lud zszedł w dół nad wodę, spodziewając się, że natychmiast ruszy do natarcia na wroga. Nieliczni nabrali pospiesznie trochę wody w dłonie i pili ją idąc dalej, a prawie wszyscy przyklęknęli na kolanach i bez pośpiechu pili wodę ze strumienia. Z dziesięciu tysięcy mężów zaledwie trzystu było takich, którzy nabierali wodę w dłonie, i ci zostali wybrani. Wszystkim pozostałym pozwolono powrócić do domu. []

Charakter jest często wypróbowywany najprostszymi sposobami. Ci, którzy w czasie niebezpieczeństwa byli całkowicie pochłonięci zaspokajaniem swoich własnych potrzeb nie byli tymi mężami, którym można byłoby zaufać w krytycznej sytuacji. Pan nie ma miejsca w swoim dziele dla tych, którzy są leniwi i pobłażają sami sobie. Mężowie, których on wybrał, byli tymi nielicznymi, którzy nie pozwolili, by ich własne potrzeby opóźniły wypełnienie obowiązku. Trzystu wybranych mężów nie tylko cechowały odwaga i opanowanie, byli to także mężowie wiary. Nie zhańbili się bałwochwalstwem. Bóg mógł kierować nimi i przez nich dokonać dzieła wyswobodzenia Izraela. Sukces nie zależy od liczebności. Bóg może wyzwolić przez niewielu tak samo jak przez wielu. Jest nie tyle uczczony przez wielką liczbę tych, którzy Mu służą, ile przez ich charakter.

Izraelici zajęli pozycje na szczycie zbocza górskiego, skąd był widok na dolinę, gdzie obozowały zastępy najeźdźców. „Midiańczycy zaś i Amalekici oraz synowie wschodu rozłożyli się wszyscy w dolinie w takiej ilości jak szarańcza, a ich wielbłądów było bez liku, jak piasku nad brzegiem morza” SĘDZ. 7,12. Gedeon drżał na myśl o porannej walce, ale Pan przemówił do niego w porze nocnej i rozkazał mu, by wraz ze swym giermkiem, Purą, zszedł na dół do obozu Midianitów, dając mu do zrozumienia, że usłyszy tam coś, co go zachęci. Poszedł, i czekając w ciemnościach i ciszy, usłyszał jak pewien żołnierz opowiadał swój sen swemu towarzyszowi: „Oto śniło mi się, że bochenek jęczmiennego chleba wtoczył się do obozu Midiańczyków, dotarł do namiotu i ugodził weń tak, że się obalił i całkowicie przewrócił, i namiot upadł”. Odpowiedź jego towarzysza poruszyła serce niewidocznego słuchacza: „Nic to innego jak tylko miecz Gedeona, syna Joasza, męża izraelskiego; Bóg wydał w jego ręce Midiańczyków i cały obóz”. Gedeon rozpoznał głos Boży, który przemawiał do niego ustami tych nieznajomych Midiańczyków. Powróciwszy do nielicznych mężów, którzy byli pod jego komendą, powiedział: „Wstańcie, gdyż Pan wydał w wasze ręce obóz Midiańczyków” SĘDZ. 7,13-15.

Boży rozkaz podsunął mu na myśl plan ataku, który bezzwłocznie zaczął realizować. Trzystu mężów zostało podzielonych na trzy hufce. Każdy mężczyzna otrzymał trąbę i pochodnię, ukrytą w glinianym dzbanie. Gedeon rozstawił hufce w taki sposób, że mogły przybliżyć się do obozu Midianitów z różnych stron. W ciemnej nocy, na sygnał bojowej trąbki Gedeona, trzy hufce zadęły w trąby, a następnie tłukąc dzbany i wymachując płonącymi pochodniami, napadli na wroga ze straszliwym okrzykiem wojennym: „Miecz dla Pana i dla Gedeona” SĘDZ. 7,18.

Śpiące wojsko zostało nagle obudzone. Ze wszystkich stron widzieli blask płonących pochodni. Z każdej strony słychać było dźwięk trąb i krzyk napastników. Sądząc, że są na łasce przytłaczającej siły, Midianici wpadli w panikę. Z dzikimi okrzykami trwogi uciekali, by ratować życie, i mylnie biorąc swoich towarzyszy za wrogów zabijali się wzajemnie. Gdy rozeszły się wieści o zwycięstwie, tysiące mężów izraelskich, których odprawiono do domu, powróciło i przyłączyło się do pościgu za wrogiem. Midianici uciekali w kierunku Jordanu, mając nadzieję, że dotrą do swego terytorium, położonego po drugiej stronie rzeki. Gedeon wysłał posłańców do pokolenia Efraima, wzywając ich do odcięcia drogi uciekającym przy południowym brodzie. Tymczasem Gedeon wraz z trzystu wojownikami, „mimo zmęczenia ścigającymi wroga”, przekroczył rzekę, idąc śladem tych, którzy już dotarli na drugą stronę. Gedeon dogonił dwóch książąt, Zebacha i Salmunna, którzy stali na czele całej armii, a teraz uciekali z wojskiem w sile piętnastu tysięcy mężów. Ich wojsko zupełnie rozproszyło się, a dowódcy zostali schwytani i zamordowani.

Była to druzgocąca porażka, poległo około stu dwudziestu tysięcy najeźdźców. Potęga Midianitów została złamana, tak że już nigdy więcej nie byli w stanie prowadzić wojnę z Izraelem. Błyskawicznie i daleko rozeszły się wieści, że Bóg Izraela znowu walczył za swój lud. Żadnymi słowami nie można opisać trwogi okolicznych narodów, gdy dowiedziały się, jakim prostym sposobem złamano potęgę śmiałego, wojowniczego narodu. []

Przywódca, którego Bóg wybrał, by pokonał Midianitów, nie zajmował w Izraelu wybitnego stanowiska. Nie był władcą, kapłanem czy Lewitą. Sam uważał się za ostatniego w domu ojcowskim. Jednak Bóg widział w nim męża odważnego i uczciwego. Gedeon nie dowierzał sobie i był chętny poddać się pod kierownictwo Boże. Bóg nie zawsze wybiera do swego dzieła ludzi, posiadających największe talenty, ale tych, których może najlepiej użyć.

„Pokora poprzedza chwałę” PRZYP. SAL. 15,33. Bóg może najskuteczniej działać, używając tych, którzy są najbardziej świadomi własnych niedoskonałości, i którzy polegają na Nim jako na swym wodzu i źródle siły. Może uczynić ich silnymi przez połączenie ich słabości ze swoją mocą, i mądrymi przez zespolenie ich niewiedzy ze swoją mądrością.

Gdyby lud Boży pielęgnował prawdziwą pokorę, Pan mógłby dla niego uczynić o wiele więcej, ale niewielu było takich, którym można było powierzyć w znacznej mierze odpowiedzialność lub zapewnić powodzenie, by nie stali się pewni siebie i nie zapomnieli o swojej zależności od Boga. Dlatego więc Pan, wybierając narzędzia do swego dzieła, pomija tych, którzy są utalentowani, błyskotliwi i obdarzeni wielkimi światowymi zaszczytami. Są oni zbyt często dumni i zarozumiali. Czują się uprawnieni do działania bez zasięgania rady u Boga.

Zwyczajne trąbienie w trąby przez armię Jozuego, maszerującą wokół Jerycha, i przez mały oddział Gedeona wokoło zastępów midiańskich, było, dzięki mocy Bożej, tak skuteczne, że złamało potęgę wrogów. Najdoskonalszy system, jaki kiedykolwiek mógł człowiek wymyślić, pozbawiony mocy i mądrości Bożej, zawiedzie nadzieje, a najmniej obiecujące metody, wskazane przez Boga i zastosowane z pokorą oraz wiarą, odniosą sukces. Zaufanie do Boga i posłuszeństwo Jego woli są tak samo konieczne chrześcijaninowi w duchowej walce jak Gedeonowi i Jozuemu w walkach z Kananejczykami.

Bóg, powtarzając na ich korzyść objawienia swej mocy, chciał doprowadzić Izraelitów do tego, by Mu uwierzyli — z zaufaniem szukali Jego pomocy w każdej krytycznej sytuacji. Jest dzisiaj tak samo chętny współpracować ze swoim ludem w ich wysiłkach i dokonywać wielkich rzeczy przy pomocy słabych narzędzi. Całe niebo oczekuje na nasze prośby o mądrość i siłę. Bóg „potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy EFEZ. 3,20.

Gedeon powrócił z pościgu za nieprzyjaciółmi narodu i spotkał się z krytyką i oskarżeniami ze strony rodaków. Gdy, na jego wezwanie, mężowie izraelscy zebrali się przeciwko Midianitom, pokolenie Efraima nie stawiło się. Patrzyli na ten wyczyn jako na zgubne przedsięwzięcie, a ponieważ Gedeon nie posłał im specjalnego wezwania, wykorzystali to jako usprawiedliwienie nieprzyłączenia się do braci. Jednak kiedy do Efraimitów dotarły wieści o triumfie Izraela, opanowała ich zazdrość, że nie brali w nim udziału. Po rozgromieniu Midiańczyków, mężowie efraimscy na rozkaz Gedeona zablokowali brody Jordanu, uniemożliwiając uciekającym ucieczkę. Dzięki temu mnóstwo wrogów było zabitych, a wśród nich dwaj książęta, Oreb i Zeeb. Tak więc mężowie efraimscy włączyli się do walki i pomogli odnieść zwycięstwo. Niemniej jednak byli zazdrośni i źli, jak gdyby Gedeon kierował się własną wolą i własnym osądem. Nie dostrzegali Bożej ręki w zwycięstwie Izraela, nie doceniali w tym wyzwoleniu Jego mocy oraz miłosierdzia, i to było dowodem, że byli niegodni, by być wybrani jako Jego specjalne narzędzia.

Gdy wrócili z trofeami zwycięstwa, ze złością wyrzucali Gedeonowi: „Cóż nam to uczyniłeś, że nas nie wezwałeś, ruszając do boju z Midiańczykami?” []

„Cóż to ja takiego uczyniłem w porównaniu z tym, co wy uczyniliście? — powiedział Gedeon. „Czy powtórne winobranie Efraima nie jest lepsze niż plon winny Abiezera? Wszak Pan wydał w wasze ręce książąt midiańskich, Oreba i Zeeba. Cóż ja mogłem zrobić w porównaniu z wami? SĘDZ. 8,1-3.

Duch zazdrości mógł z łatwością rozniecić spór, który mógłby doprowadzić do walki i rozlewu krwi, ale skromna odpowiedź Gedeona uśmierzyła złość mężów efraimskich i w pokoju powrócili do swych domów.

Stanowczy i bezkompromisowy, jeżeli chodziło o zasady, w walce „mąż waleczny”, Gedeon objawił również takiego ducha uprzejmości, jakiego tylko rzadko można spotkać.

Izraelici, z wdzięczności za wyzwolenie z rąk Midianitów, zaproponowali Gedeonowi, żeby został ich królem, a jego potomkowie mieliby zapewniony tron. Ta propozycja była po prostu pogwałceniem zasad teokracji. Bóg był królem Izraela i posadzenie na tronie człowieka byłoby odrzuceniem Jego boskiego zwierzchnictwa. Gedeon uświadomił to sobie, a jego odpowiedź świadczyła o tym, jak szczere i szlachetne były jego pobudki: „Ja nie będę panował nad wami ani mój syn nie będzie panował nad wami; Pan będzie panował nad wami” SĘDZ. 8,23.

Gedeon dopuścił się jednak innego grzechu, który sprowadził nieszczęście na jego dom i na cały Izrael. Okres bezczynności, który następuje po wielkim boju często kryje w sobie większe niebezpieczeństwo niż czas zmagań. Na takie niebezpieczeństwo został narażony Gedeon. Ogarnął go duch niepokoju. Dotychczas odczuwał zadowolenie wypełniając zarządzenia dane mu przez Boga, ale teraz zamiast oczekiwać Bożego prowadzenia zaczął przeprowadzać własne plany. Gdy wojska Pańskie odniosły niezwykłe zwycięstwo, szatan zdwoił wysiłki, by doprowadzić do upadku dzieło Boże. A więc podsuwał takie myśli i plany Gedeonowi, które miały sprowadzić na manowce naród izraelski.

Ponieważ rozkazano mu złożyć ofiarę na skale, gdzie ukazał mu się anioł, Gedeon wywnioskował, że został wyznaczony do pełnienia obowiązków kapłana. Nie czekając na Bożą aprobatę, powziął decyzję, że znajdzie odpowiednie miejsce i wprowadzi system nabożeństw podobny do tego, który był ustanowiony w świątyni. Ciesząc się powszechną wielką życzliwością, nie miał żadnych trudności w wykonaniu swego planu. Na jego prośbę przyniesiono mu wszystkie złote kolczyki, zabrane Midianitom, jako jego udział w łupie. Lud zebrał także wiele innych drogocennych rzeczy wraz z bogato zdobionymi szatami książąt midiańskich. Z dostarczonego mu materiału Gedeon sporządził efod i napierśnik na wzór tych, które nosił najwyższy kapłan. Jego postępowanie okazało się pułapką zarówno dla niego i jego rodziny, jak i dla Izraela. Ostatecznie tą bezprawną służbą doprowadził wielu ludzi to tego, że całkiem opuścili Pana i służyli bożkom. Po śmierci Gedeona, wielka liczba ludzi, a wśród nich jego własna rodzina, przyłączyła się do tego odstępstwa. Lud był odprowadzony od Boga przez tego samego człowieka, który kiedyś odwiódł go od bałwochwalstwa. []

Tylko niewielu zdaje sobie sprawę z tego, jak dalekosiężny jest wpływ ich słów i czynów. Jak często błędy rodziców pociągają za sobą najbardziej katastrofalne skutki dla ich dzieci i dzieci ich dzieci, jeszcze przez długi czas, podczas gdy oni sami zeszli już do grobu. Każdy wywiera wpływ na innych i będzie odpowiedzialny za rezultat tego wpływu. Słowa i czyny mają wymowną siłę i jeszcze długi czas w przyszłości będą objawiać się skutki naszego życia na ziemi. Piętno wyciskane przez nasze słowa i uczynki będzie z pewnością oddziaływać na nas samych w postaci błogosławieństwa lub przekleństwa. Świadomość tego nadaje straszliwą powagę życiu i powinno zbliżać nas
do Boga w pokornej modlitwie, by prowadził nas swoją mądrością.

Ci, którzy zajmują najwyższe stanowiska, mogą być sprowadzeni na manowce. Najmądrzejsi błądzą, najsilniejsi mogą się zachwiać i popełniać błędy. Potrzeba, by światło z góry stale oświecało naszą ścieżkę. Nasze bezpieczeństwo leży jedynie w bezwarunkowym powierzeniu naszej drogi Temu, który powiedział: „Pójdź za Mną”.

Po śmierci Gedeona „synowie izraelscy nie pamiętali o Panu, swoim Bogu, który ich wyrwał z ręki wszystkich ich okolicznych nieprzyjaciół. I nie odnieśli się przychylnie do domu Jerubbaala Gedeona odpowiednio do wszystkich dobrodziejstw, jakie on wyświadczył Izraelowi” SĘDZ. 8,34.35. Zapomnieli o wszystkim, co zawdzięczali Gedeonowi, swemu sędziemu i wyzwolicielowi, naród izraelski obrał jego nieślubnego syna, Abimelecha, jako swego króla, który, aby umocnić swą potęgę zamordował wszystkie, z wyjątkiem jednego, ślubne dzieci Gedeona. Gdy ludzie porzucają bojaźń Bożą, nie są daleko od sprzeniewierzenia się honorowi i prawości. Docenianie łaski Pana prowadzi do doceniania tych, którzy, tak jak Gedeon, są użyci jako narzędzia w przyniesieniu błogosławieństwa Jego ludowi. Okrutne postępowanie Izraela z domem Gedeona było takie, jakiego można się było spodziewać po ludziach, którzy okazali tak wielką niewdzięczność Bogu.

Po śmierci Abimelecha panowanie sędziów, którzy się bali Pana, na pewien czas powstrzymało bałwochwalstwo, ale niebawem lud wrócił do pogańskich praktyk narodów, żyjących wokół nich. W północnych pokoleniach bogowie Syrii i Sydonu mieli wielu swoich czcicieli. Na południowym zachodzie bożki filistyńskie, a na wschodzie moabskie i ammonickie odwróciły serca Izraelitów od Boga ich ojców. Kara za odstępstwo nadeszła jednak bezzwłocznie.

Ammonici podbili wschodnie plemiona i przekroczywszy Jordan wtargnęli na terytorium Judy i Efraima. Na zachodzie Filistyni nadeszli z równiny nadmorskiej, paląc i grabiąc ziemię wzdłuż i wszerz. Wydawało się, że Izrael ponownie jest poddany mocy bezlitosnych wrogów.

I znów lud szukał pomocy u Tego, którego opuścili i tak znieważyli. „Synowie izraelscy wołali tedy do Pana, mówiąc: Zgrzeszyliśmy przeciwko tobie, iż opuściliśmy swego Boga a służyliśmy Baalom” SĘDZ. 10,10. Smutek nie jest jednak prawdziwą pokutą. Lud lamentował, ponieważ jego grzechy sprowadziły na niego cierpienie, a nie dlatego, że okryli hańbą Boga przestępując Jego boskie prawo. Prawdziwa pokuta jest czymś więcej niż żalem za grzech. Jest stanowczym odwróceniem się od zła. []

Bóg odpowiedział im przez jednego ze swoich proroków: „Czy nie jest tak, że ilekroć gnębili was Egipcjanie, Amorejczycy i Ammonici, i Filistyni, i Sydończycy, i Amalekici, i Maonici, a wy wołaliście do mnie, Ja wybawiałem was z ich rąk? Wy jednak opuściliście mnie i służyliście innym bogom? Dlatego nie będę was już nadal wybawiał. Idźcie, wołajcie do bogów, których sobie obraliście; niech was oni wybawią w czasie waszego ucisku” SĘDZ. 10,11-14.

Te uroczyste i przerażające słowa przywodzą na myśl inną scenę — wielki dzień sądu ostatecznego — gdy ci, którzy odrzucili miłosierdzie Boże i ci, którzy pogardzili Jego łaską staną twarzą w twarz z Jego sprawiedliwością. Przed tym trybunałem będą musieli zdać rachunek ci, którzy poświęcili dane im przez Boga talenty: czas, środki, intelekt, służąc bogom tego świata. Opuścili swego prawdziwego i miłującego ich Przyjaciela, krocząc drogą wygód
i ziemskich przyjemności. Czasami zamierzali wrócić do Boga, ale świat ze swoimi szaleństwami i oszustwami pochłaniał ich uwagę. Frywolne zabawy, zbytkowne ubiory, pobłażanie apetytowi zatwardziły serce i sparaliżowały sumienie, tak że głos prawdy nie był przez nich słyszany. Obowiązek mieli w pogardzie. Rzeczy o bezgranicznej wartości były lekceważone, aż w końcu serce całkowicie zatraciło pragnienie poświęcenia się Temu, który tak wiele dał człowiekowi. W czasie żniw będą jednak zbierać to, co zasiali.

Mądrość Pana powiada: „Ponieważ wołałam, a nie chcieliście słuchać, wyciągałam ręce, a nikt nie zważał, ponieważ nie poszliście za moją radą i nie przyjęliście mojego ostrzeżenia (...) gdy padnie na was strach jak burza,
a nieszczęście przyjdzie na was jak wicher, gdy was ogarnie niedola i utrapienie. Wtedy wzywać mnie będą, lecz ich nie wysłucham, szukać mnie będą, lecz mnie nie znajdą, bo nienawidzili poznania i nie obrali bojaźni Pana, nie chcieli mojej rady, gardzili każdym moim ostrzeżeniem. Dlatego muszą spożywać owoc swojego postępowania i sycić się swoimi radami (...). Lecz kto mnie słucha, bezpiecznie mieszkać będzie i będzie wolny od strachu przed nieszczęściem”
PRZYP. SAL. 1,24.25.27-31.33.

Izraelici upokorzyli się teraz przed Panem: „I wyrzucili bogi cudze z pośrodku siebie, a służyli Panu”. I zasmuciło się miłościwe serce Pana — „(...) i użalił się Pan utrapienia Izraelskiego” SĘDZ. 10,16 BG. O jakże cierpliwy jest nasz Bóg w swoim miłosierdziu! Gdy Jego lud porzucił grzechy, które odgrodziły Izraelitów od Jego obecności, usłyszał ich błagania i natychmiast zaczął działać dla ich dobra.

Wybawca był dany w osobie Jefty Gileadczyka, który wszczął wojnę z Ammonitami i skutecznie rozgromił ich potęgę. Przez osiemnaście lat cierpiał Izrael z powodu ucisku swoich nieprzyjaciół, a jednak znów zapomniał o nauce, jaką mu dało cierpienie.

Gdy lud powrócił na złe drogi, Pan dopuścił, aby go uciemiężyli jego najpotężniejsi wrogowie — Filistyni. Przez wiele lat byli ustawicznie nękani i na pewien czas całkowicie zniewoleni przez ten okrutny i wojowniczy naród. Zmieszali się z tymi bałwochwalcami, jednocząc się z nimi w ich zabawach i nabożeństwach, aż w końcu wydawało się, że są z nimi jedno w duchu i zainteresowaniach. Wówczas ci rzekomi przyjaciele Izraela stali się ich najbardziej zawziętymi wrogami i szukali wszelkich sposobów, by doprowadzić do ich zguby.

Chrześcijanie, tak jak Izrael, zbyt często ulegają wpływowi świata i przystosowują się do jego zasad i obyczajów w celu zapewnienia sobie przyjaźni niepobożnych, ale w końcu odkryją, że ich rzekomi przyjaciele są ich najniebezpieczniejszymi wrogami. W Biblii wyraźnie nas pouczono, że nie może być żadnej zgody między ludem Bożym a światem. „Nie dziwcie się, bracia, jeżeli was świat nienawidzi” 1 JANA 3,13. Nasz Zbawiciel mówi: „Wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził” JAN 15,18. Szatan działa przez bezbożnych, by pod pokrywką udawanej przyjaźni zwabić lud Boży w grzech, który oddzieli go od Pana, a kiedy ochrona będzie usunięta, wtedy namówi swoich agentów, by ci „przyjaciele” się od niego odwrócili i przywiedli go do zguby.

inne tematy z tej serii:
DLACZEGO BÓG DOPUŚCIŁ GRZECH? | STWORZENIE | KUSZENIE I UPADEK | PLAN ODKUPIENIA | POTOP | PO POTOPIE
RZECZYWISTY TYDZIEŃ
| WIEŻA BABEL | PRÓBA WIARY | ZNISZCZENIE SODOMY | MOJŻESZ | PLAGI EGIPSKIE | PASCHA | WYJŚCIE
OD MORZA CZERWONEGO DO SYNAJU
| NADANIE PRAWA IZRAELOWI | BAŁWOCHWALSTWO POD SYNAJEM
NIENAWIŚĆ SZATANA DO PRAWA BOŻEGO
| ZAKON I PRZYMIERZA | DWUNASTU WYWIADOWCÓW | UPADEK JERYCHA
BŁOGOSŁAWIEŃSTWA I PRZEKLEŃSTWA
| PIERWSI SĘDZIOWIE | SAMSON | DZIECIĘ SAMUEL | HELI I JEGO SYNOWIE
PIERWSZY KRÓL IZRAELA
| NAMASZCZENIE DAWIDA | DAWID I GOLIAT | ŚMIERĆ SAULA | DAWNE I WSPÓŁCZESNE CZARY
DAWID WSTĘPUJE NA TRON
| PANOWANIE DAWIDA | GRZECH I SKRUCHA DAWIDA

 
   

[]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 
 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank BPH II/O Warszawa, 10601015-320000744691