nadzieja.pl > książki > dzień, w którym zginie zło > w miejscu... |
wersja dźwiękowa,
cz. 1 [485 KB] |
kolejne zagadnienia: Jak już wspomniałem, pomimo zerwania z Rzymem, okupionego krwią, angielscy reformatorzy zachowali wiele średniowiecznych zwyczajów i ceremonii. Wielu musiało z tego powodu opuścić nie tylko Kościół Anglikański, ale i samą Anglię. Tysiące wierzących, prześladowanych za odmowę zmawiania pewnych modlitw, czy za to, że nie wierzyli w specyficzne szczegóły anglikańskiej teologii, uciekało do Nowego Świata. Zdarzało się jednak, że prześladowani sami stawali się prześladowcami. Chociaż uchodźcy religijni, założyciele nowych kolonii w Ameryce, nie byli tak okrutni, jak średniowieczny Kościół, to jednak byli nietolerancyjni. Stulecia minęły od czasu, gdy pierwsi osadnicy dotarli na nowy kontynent, zanim zasady wolności religijnej, przedstawione w Piśmie Świętym, zostały tam wprowadzone. Założyciele Stanów Zjednoczonych świadomi tego, ile cierpienia, łez i przelanej krwi kosztowała religijna nietolerancja w Starym Świecie, postanowili uniknąć tego problemu w swoim państwie. Zdając sobie sprawę z tego, iż związek człowieka z Bogiem musi być dobrowolny, i że żadna zewnętrzna moc nie może narzucać religijnych wierzeń i praktyk, odważnie rozdzielili Kościół od państwa. Ponieważ rząd z natury stosuje przymus (moc prawa), a religia z natury musi być wolna od przymusu, twórcy konstytucji starali się trzymać religię i rząd jak najdalej od siebie. W wyniku tego doszli do jednego z najszlachetniejszych osiągnięć amerykańskiego prawodawstwa: wolności dla wszystkich religii. Kiedy rozeszły się wieści o kraju, w którym ludzie mogą czcić Boga zgodnie ze swoim sumieniem, tysiące ryzykowało wszystko, by przedostać się przez Atlantyk do Ameryki, gdzie mieli zagwarantowaną wolność, o jakiej wcześniej mogli tylko marzyć. Przybywali tam protestanci z całej Europy. Biblia była podstawą ich życia, wiary, kultury i prawa. Pomimo trudności, zmagań i wielkich wyzwań, zaczął się rozwijać inny świat, w którym ludzie przestrzegający prawa mogli wierzyć i praktykować religię zgodnie z sumieniem, i w którym było miejsce dla wszystkich religii i wyznań. Wkrótce jednak protestantyzm zaczął z różnych powodów podupadać. Kościoły protestanckie — podobnie jak w Europie — wielce ubłogosławione osiągnięciami reformacji, teraz przestały się rozwijać duchowo. Choć sporadycznie zdarzały się osoby odkrywające jakąś nową prawdę i odrzucające stare błędy, to jednak większość amerykańskich protestantów zadowalała się wiarą swych przodków. Formalizm, doktrynalne błędy, a nawet zabobony panoszyły się coraz bardziej. Na początku XIX wieku protestanci potrzebowali reformy nie mniej niż katolicy w czasach Lutra. [] Szatan triumfował. Nie mogąc przeszkodzić w rozpowszechnianiu Pisma Świętego, działał z przebiegłą pilnością, by zneutralizować jej wpływ. Choć niemal wszyscy posiadali Biblię, niewielu ją czytało, a jeszcze mniej rozumiało jej prawdy i żyło zgodnie z nimi. Zamiast wywyższać i bronić wiary raz na zawsze przekazanej świętym, protestanci trzymali się starych tradycji i zakurzonych doktryn. Co ważniejsze, zasady, za które pierwsi reformatorzy płacili cierpieniem i życiem, teraz zaczęły słabnąć i zanikać, nawet w wolnej Ameryce, mimo tego, że w kraju tym prawdę wolno było zwiastować nie tylko zza kazalnic, ale także na ulicach, a nawet na dachach, gdyż nie było żadnej inkwizycji, która mogłaby temu przeszkodzić. Jednak nie wszyscy protestanci pogrążyli się w duchowym otępieniu. Wielu kierowało swe oczy i serca ku Słowu Bożemu, a szczególnie ku jednej z nauk, wyraźnie udokumentowanej na kartach Pisma Świętego i przykuwającej ich uwagę — nauce o powtórnym przyjściu Jezusa Chrystusa. Od dnia, w którym Adam i Ewa ze smutkiem opuścili Eden, ludzie wierzący w obiecanego Zbawiciela tęsknie oczekiwali, iż Pan złamie moc niszczyciela i pozwoli im powrócić do raju utraconego wskutek upadku w grzech. Nauka o powtórnym przyjściu Chrystusa jest nie tylko jedną z zasad wiary protestantyzmu, ale zwieńczeniem całego Pisma Świętego, wiary i zbawienia. W dziewiętnastowiecznej Ameryce ożywienia religijne były raczej sporadyczne, często osnute na wierze, iż Chrystus wkrótce powróci. Wielu zwracało uwagę na rozmaite wydarzenia — od strasznego trzęsienia ziemi w Lizbonie po zdumiewający deszcz meteorytów opisany w kronikach historycznych — jako wypełnienie ostrzeżenia danego przez Chrystusa, iż przed Jego powtórnym przyjściem będą trzęsienia ziemi oraz „znaki na słońcu, księżycu i na gwiazdach” ŁUK. 21,25.Do takich właśnie osób należał szlachetny farmer, William Miller, który po latach sceptycyzmu i wyznawania deizmu stał się pilnym studentem Biblii, a szczególnie proroctw zawartych w Księdze Daniela i w Księdze Objawienia. Dzięki swoim studiom nie tylko odrzucił wiele panujących w tym czasie błędów (takich jak wiara w tysiącletni okres pokoju przed końcem świata), ale także nabrał przekonania, iż powtórne przyjście Chrystusa jest już bardzo bliskie. Miller oparł swoje odkrycie częściowo na proroctwie z Księgi Daniela. W ósmym rozdziale Księgi Daniela prorok opisał widzenie, którego cztery elementy występują w porządku chronologicznym: baran, kozioł, mały róg i oczyszczenie świątyni DAN. 8,1-14. Identyfikacja trzech pierwszych elementów nie nastręcza żadnych trudności: były to wielkie światowe imperia mające panować od czasów Daniela aż do końca świata. Proroctwo stwierdza, że baranem jest Media i Persja (w. 20), kozłem — Grecja (w. 21), a małym rogiem, choć nie nazwano tego wprost, kolejna moc, większa niż poprzednie, która zjawi się po Grecji, będzie prześladować lud Boży i istnieć aż do końca czasu (w. 23-25). Jedna tylko światowa potęga pasuje do tego opisu — Rzym, zarówno pogański, jak i chrześcijański (biblijne proroctwo przedstawia tu Rzym zarówno pogański, jak i chrześcijański jako jedną moc)1. „Prawdziwym wypełnieniem symbolu małego rogu z ósmego rozdziału Księgi Daniela — pisze historyk Kościoła, C. Mervyn Maxwell — może być tylko Imperium Rzymskie i jego sukcesor, Kościół Rzymskokatolicki”2. []Wizja opisana w tym rozdziale kończy się słowami: „Aż do wieczora i do poranku, dni dwa tysiące trzysta, a będzie oczyszczona świątynia” DAN. 8,14 (BJW).
Media i Persja Identyfikacja pierwszych trzech elementów proroctwa jest prosta i jednoznaczna, ale co oznacza „oczyszczenie świątyni”? Mówiąc o trzech wielkich światowych imperiach, których dzieje sięgają aż do naszych czasów (faktycznie, papieski Rzym nadal jest głównym „graczem” na arenie międzynarodowej) — w rozdziale tym skoncentrowano się na owym tajemniczym oczyszczeniu świątyni. Jeśli trzy pierwsze elementy mają tu doniosłe znaczenie, a całość kończy się na czwartym, to czymkolwiek jest owo kulminacyjne wydarzenie czy sytuacja, musi mieć ono również doniosłe znaczenie w dziejach świata. Miller przyjął pogląd (powszechnie wyznawany w tamtych czasach), iż ziemia jest świątynią i o niej jest mowa w tym wersecie, a oczyszczenie świątyni oznacza oczyszczenie ziemi przez ogień podczas powtórnego przyjścia Chrystusa. A co jeszcze ważniejsze — ponieważ to wydarzenie miało nastąpić po zakończeniu czasu ściśle określonego w proroctwie (dwa tysiące trzysta dni z wersetu 14), Miller logicznie wywnioskował, iż jeśli uda się mu wyznaczyć datę zakończenia tych dwóch tysięcy trzystu dni, to pozna datę powtórnego przyjścia Chrystusa, kulminacyjnego wydarzenia w historii ludzkości. Aby zrozumieć tekst: „Aż do wieczora i do poranku, dni dwa tysiące trzysta, a będzie oczyszczona świątynia” DAN. 8,14 (BJW), Miller zastosował powszechnie uznaną zasadę interpretacji biblijnej. W większości proroctw dzień symbolizuje rok4. Tak więc 2300 dni w proroctwie oznacza w rzeczywistości 2300 lat — najdłuższy proroczy okres w Piśmie Świętym. Oczywiście, najprostszym sposobem określenia daty zakończenia okresu 2300 lat było ustalenie jego początku. Na nieszczęście, w ósmym rozdziale Księgi Daniela nie zostało powiedziane, kiedy zaczyna się ten okres. Choć proroctwo opisuje trzy poprzednie elementy (barana, kozła i mały róg), to jednak nie wyjaśnia kwestii 2300 dni (dosłownie, w wersecie 26, „wieczorów i poranków”). Sam Daniel napisał w ostatnim wersecie tego rozdziału, że nie rozumiał widzenia. „Wtedy ja, Daniel, zemdlałem i chorowałem przez kilka dni; potem wstałem i sprawowałem służbę u króla, byłem jednak zaniepokojony widzeniem i nie rozumiałem go” (w. 27). A nie rozumiał znaczenia proroctwa o 2300 latach, ponieważ wszystkie pozostałe elementy zostały wyjaśnione. [] Rozwiązanie pojawia się w następnym rozdziale, w którym po modlitwie Daniela DAN. 9,1-19 anioł Gabriel — ten sam, który zinterpretował widzenie zapisane w rozdziale ósmym (w. 16) — ukazał się prorokowi i powiedział, że da mu „zrozumienie” DAN. 9,22. Gabriel rzekł do Daniela: „Uważaj więc na słowo i zrozum widzenia!” (w. 23) — oczywiście chodzi tu o widzenie o 2300 dniach5. Anioł natychmiast przedstawił Danielowi inne proroctwo związane z czasem, którego początek został wyraźnie określony: „Siedemdziesiąt tygodni wyznaczono [dosłownie: »odcięto«] twojemu ludowi i twojemu miastu świętemu (...). Przeto wiedz i zrozum: Odkąd objawiło się słowo o ponownej odbudowie Jeruzalemu aż do Pomazańca-Księcia jest siedem tygodni, w ciągu sześćdziesięciu dwu tygodni znowu będzie odbudowane z rynkiem i rowami miejskimi; a będą to ciężkie czasy. A po sześćdziesięciu dwóch tygodniach Pomazaniec będzie zabity i nie będzie go (...). I zawrze ścisłe przymierze z wieloma na jeden tydzień, w połowie tygodnia zniesie ofiary krwawe i z pokarmów” (w. 24-27). Wiele już napisano o tym proroctwie, ale podkreślimy kilka faktów6. Po pierwsze, to proroctwo, w przeciwieństwie do proroctwa o 2300 latach, ma wyznaczony początek: „Odkąd objawiło się słowo o ponownej odbudowie Jeruzalemu”. Po drugie, to proroctwo, podobnie jak proroctwo o 2300 latach, wymaga zastosowania zasady „dzień za rok”. Na szczęście historia biblijna i archeologia jednoznacznie ustaliły datę wydania dekretu o odbudowie Jerozolimy (po zniszczeniu jej przez Babilończyków w 586 roku p.n.e.) na rok 457 p.n.e.7 Tak więc proroctwo stwierdza, że od czasu wydania tego dekretu (457 r. p.n.e.) „siedem tygodni i sześćdziesiąt dwa tygodnie” (BT), czyli sześćdziesiąt dziewięć tygodni upłynie do pojawienia się „Pomazańca-Księcia”, w którym wszyscy bibliści zgodnie widzą Jezusa. Sześćdziesiąt dziewięć tygodni to 483 dni, a ponieważ proroczy dzień to rzeczywisty rok, mamy tu do czynienia z okresem wynoszącym 483 lata. Tak więc, według tego zdumiewającego proroctwa, Mesjasz powinien pojawić się po 483 latach od wydanego w 457 r. p.n.e. dekrecie o odbudowie Jerozolimy. Dokładnie tak się stało. Dodając 483 lata do roku 457 p.n.e. dochodzimy do 27 roku n.e.8 — kiedy to Jezus, „Pomazaniec-Książę” został ochrzczony i rozpoczął oficjalnie swoją służbę. [] Proroctwo podaje także szczegóły związane z ostatnim tygodniem, czyli okresem siedmiu lat, w połowie których Chrystus miał zostać ukrzyżowany9. Tak więc proroctwo o siedemdziesięciu tygodniach obejmuje w sumie okres 490 lat — od 457 roku p.n.e. do 34 roku n.e. Dla Millera najważniejsze było jednak to, że ten okres 490 lat, o wyraźnie wyznaczonym początku, został „odcięty” (Dan. 8,26) od dłuższego okresu 2300 lat, których początek nie został określony. Ustaliwszy rok 457 p.n.e. Miller dodał 2300 lat i otrzymał datę 1844 n.e. — koniec okresu 2300 lat, czas, w którym „świątynia” miała być „oczyszczona”. Poniższy wykres ilustruje to wyliczenie.
Tak więc liczby wskazywały wyraźnie na rok 1844 jako koniec proroczego okresu 2300 lat. Miller — z Biblią w jednej ręce i z wykresami w drugiej — zapoczątkował wielkie ożywienie w północno-wschodniej Ameryce, przekonany, że Pan wkrótce przyjdzie. Wkrótce, to znaczy w 1844 roku. Jednak Chrystus nie przyszedł w 1844 roku. Daty były wyliczone poprawnie, a całe proroctwo oparte na historycznie udokumentowanych wydarzeniach związanych z pierwszym przyjściem Chrystusa. Co się więc nie zgadzało? Pewni (i słusznie), że błąd nie może leżeć w datach i liczbach, pierwsi adwentyści raz jeszcze przyjrzeli się charakterowi zapowiadanego w proroctwie wydarzenia. Wkrótce odkryli, że Pismo Święte nie uczy, iż ziemia jest świątynią. Zaczęli rozumieć, że świątynia Boża jest w niebie, gdzie znajduje się centrum Bożych zbawczych działań na rzecz ludzkości i gdzie Chrystus wstawia się za upadłymi ludźmi. „Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami” RZYM. 8,34. [] Gdzie Chrystus, jako nasz najwyższy kapłan, wstawia się za nami? Biblia mówi o tym wyraźnie: w niebiańskiej świątyni10. „Główną zaś rzeczą w tym, co mówimy, jest to, że mamy takiego arcykapłana, który usiadł po prawicy tronu Majestatu w niebie, jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku, który zbudował Pan, a nie człowiek” HEBR. 8,1.2. „Lecz Chrystus, który się zjawił jako arcykapłan dóbr przyszłych, wszedł przez większy i doskonalszy przybytek, nie ręką zbudowany, to jest nie z tego stworzonego świata pochodzący, wszedł raz na zawsze do świątyni nie z krwią kozłów i cielców, ale z własną krwią swoją, dokonawszy wiecznego odkupienia” HEBR. 9,11.12. Te wersety, w kontekście, mówią o niebiańskiej świątyni, „prawdziwym przybytku” uczynionym przez Boga, a nie przez ludzi. List do Hebrajczyków przeciwstawia ten „większy i doskonalszy przybytek” (niebiańską świątynię) ziemskiej świątyni starotestamentowej, w której kapłani zabijali zwierzęta ofiarne i dokonywali posługi ich krwią w przybytku — co symbolizowało śmierć Chrystusa i Jego służbę w „prawdziwym przybytku”. Ziemska świątynia była w rzeczywistości jedynie wzorowana na niebiańskiej, a odbywająca się w niej rytualna służba była „tylko obrazem i cieniem niebieskiej, jak to zostało objawione Mojżeszowi, gdy miał budować przybytek: Bacz, powiedziano mu, abyś uczynił wszystko według wzoru, który ci został ukazany na górze” HEBR. 8,5. Tym wzorem, ukazanym Mojżeszowi, była niebiańska świątynia, którą widział także apostoł Jan, autor Księgi Objawienia: „I otworzyła się świątynia Boża, która jest w niebie, i ukazała się Skrzynia Przymierza jego w świątyni jego” OBJ. 11,19. Tak więc w Piśmie Świętym wyraźnie jest powiedziane, gdzie jest świątynia. Znajduje się ona w niebie i jest wzorem dla służby świątynnej w czasach starotestamentowych. Co ważniejsze, niebiańska świątynia jest miejscem, do którego udał się Chrystus „jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku, który zbudował Pan, a nie człowiek” HEBR. 8,2. Jednak pozostało najważniejsze pytanie: Czym jest oczyszczenie świątyni, które rozpoczęło się w 1844 roku? Odpowiedź na to pytanie milleryci znaleźli także w Słowie Bożym, które jest fundamentem wszelkiej objawionej prawdy. Najpierw zwrócili uwagę na to, iż ziemska świątynia składała się z dwóch pomieszczeń, w których odbywały się dwa różne rytuały. W pierwszym pomieszczeniu, zwanym miejscem świętym, kapłani służyli codziennie, a w drugim, zwanym miejscem najświętszym, najwyższy kapłan służył tylko raz do roku, w Dniu Pojednania. Zauważyli także, iż ziemska świątynia była „oczyszczana” 3 MOJŻ. 16,16.1911 w Dniu Pojednania, kiedy najwyższy kapłan wchodził do miejsca najświętszego. [] Millerystów zafascynowało to, że Pismo Święte uczy o oczyszczeniu niebiańskiej świątyni — świątyni, która jest wzorem ziemskiego przybytku. Porównując ziemską świątynię (która potrzebowała oczyszczenia) z niebiańską świątynią, autor Listu do Hebrajczyków stwierdza: „Jest więc rzeczą konieczną, aby odbicia rzeczy niebieskich były oczyszczane tymi sposobami, same zaś rzeczy niebieskie lepszymi ofiarami aniżeli te. Albowiem Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękami, która jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga” HEBR. 9,23.24. Inaczej mówiąc, jak ziemska świątynia („odbicia rzeczy niebieskich”) miała być oczyszczana, tak również „same (...) rzeczy niebieskie” (niebiańska świątynia) potrzebowały oczyszczenia. Tego właśnie miał dokonać Chrystus, jako najwyższy kapłan, gdy wszedł nie do „świątyni zbudowanej rękami” (ziemskiej świątyni), ale do „samego nieba” (niebiańskiej świątyni). W końcu, ponieważ List do Hebrajczyków wyraźnie uczy, że ziemska służba, z jej rytuałem oczyszczenia, była tylko „odbiciem” niebiańskiej świątyni i służby12, i ponieważ w proroctwie o 2300 latach jest powiedziane, że oczyszczenie świątyni nastąpi wiele wieków po tym, jak ostatnia ziemska świątynia przestanie istnieć — przepowiednia z DAN. 8,14 nieomylnie musi dotyczyć oczyszczenia niebiańskiej świątyni. Jednak co to oznacza? Jak w ziemskiej służbie oczyszczenie świątyni było uroczystym dniem sądu, tak oczyszczenie niebiańskiej świątyni, „prawdziwego przybytku”, jest także dniem sądu. Faktycznie, skoro ziemski rytuał tylko symbolizował plan zbawienia13, to rytuał dnia sądu był jedynie symbolem rzeczywistego dnia sądu, na który Pismo Święte wielokrotnie wskazuje, a który w DAN. 8,14 został określony jako oczyszczenie świątyni. Rzeczywiście siódmy i ósmy rozdział Księgi Daniela są równoległymi proroctwami, przedstawiającymi za pomocą różnych symboli powstanie i upadek wielkich światowych imperiów, a punktem szczytowym tych wydarzeń ma być ostateczny sąd, który poprzedzi powtórne przyjście Chrystusa. Wydarzeniem opisanym w siódmym rozdziale Księgi Daniela równoległym do oczyszczenia świątyni z DAN. 8,14 jest scena wielkiego sądu, który poprzedza powtórne przyjście Mesjasza14. [] „Potem odbędzie się sąd i pozbawią go władzy, aby ją ostatecznie zniszczyć i obalić. Królestwo, władza i moc nad wszystkimi królestwami pod całym niebem będą przekazane ludowi Świętych Najwyższego. Jego królestwo jest królestwem wiecznym, a wszystkie moce jemu będą służyć i jemu będą poddane” DAN. 7,26.27. Innymi słowy, ta scena sądu jest odmiennym sposobem opisania oczyszczenia niebiańskiej świątyni, porównywalnego z wydarzeniem z następnego rozdziału Księgi Daniela. Nic dziwnego, że Daniel zwrócił tak szczególną uwagę na oczyszczenie świątyni! Jest to bowiem wydarzenie, które prowadzi bezpośrednio do powtórnego przyjścia Chrystusa. Chrystus w przypowieści o uczcie weselnej (Mateusz, rozdz. 22) uczy o sądzie przedadwentowym (poprzedzającym Jego powtórne przyjście, czyli drugi adwent). Król wyprawił wesele swojemu synowi (w. 2) i zaprosił wielu, „złych i dobrych” (w. 10). Kiedy król przybył, ujrzał człowieka nie ubranego w szatę weselną, symbol doskonałej sprawiedliwości Chrystusa. Ponieważ człowiek ten pojawił się na sądzie bez szaty sprawiedliwości Chrystusa, został wyrzucony tam, gdzie jest „płacz i zgrzytanie zębów” (w. 13). Czy może być jeszcze wyraźniejsza zapowiedź sądu? W Piśmie Świętym czytamy: „Pan sądzić będzie lud swój” HEBR. 10,30, a DAN. 8,14 ukazuje, kiedy ten sąd się rozpoczął. Tak więc pozwalając, by Biblia sama się interpretowała i znajdując w starotestamentowej służbie świątynnej wielkie prawdy o zadośćuczynnej śmierci i arcykapłańskiej służbie Chrystusa, wielu millerystów w końcu zrozumiało swój błąd. Zamiast przyjść na ziemię w roku 1844, Chrystus, nasz niebiański Pośrednik, wszedł do miejsca najświętszego w niebiańskiej świątyni, gdzie rozpoczął wielkie dzieło sądu, które doprowadzi do Jego powtórnego przyjścia. Podobnie jak uczniowie, którzy nie rozumieli charakteru ziemskiej służby Zbawiciela (i przeżyli dotkliwe rozczarowanie, kiedy Jezus został ukrzyżowany), tak milleryci, wielce pokrzepieni tym nowym światłem płynącym z Pisma Świętego, zaczęli dzieło, które nie ustanie dopóty, dopóki Jezus Chrystus, jak wielokrotnie obiecał, nie przyjdzie na obłokach chwały. []
kolejne zagadnienia: materiały dźwiękowe © 2001 ORTV „Głos Nadziei” |
główna |
pastor |
lekarz |
zielarz |
rodzina |
uzależnienia
| kuchnia
| sklep |
||||
|
||||
© 1999-2003 NADZIEJA.PL Sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone. |
||||
|