![]() |
nadzieja.pl > książki > moc... |
|
Bóg przemawia do nas przez przyrodę i objawienie, przez swą opatrzność i wpływ swego Ducha. To jednak nie wszystko, bowiem odczuwamy potrzebę otwarcia naszego serca przed Bogiem. Chcąc wzbogacić swe życie wewnętrzne i otrzymać siłę, musimy pozostawać w ścisłej łączności z naszym Ojcem Niebieskim. Choćby nasze myśli były do Niego zwrócone, choćbyśmy rozmyślali o Jego dziełach, miłosierdziu i błogosławieństwach, wszystko to nie będzie jeszcze prawdziwym zespoleniem z Bogiem. Chcąc z Nim obcować, musimy mieć Mu coś do powiedzenia o naszym obecnym życiu. Modlitwa
jest otwarciem serca przed Bogiem jak przed przyjacielem. Nie
czynimy tego po to, aby Bóg poznał, jakimi jesteśmy, lecz abyśmy
potrafili Go przyjąć. Modlitwa nie sprowadza Boga do nas, lecz
podnosi nas do Niego. Kiedy Jezus był na ziemi, nauczył swych naśladowców,
jak należy się modlić. Mówił im, jak przedstawiać Bogu swoje
codzienne potrzeby i powierzać Mu swe troski. A Jego obietnica, że
ich prośby zostaną wysłuchane, jest zapewnieniem również dla
nas. [ Sam
Jezus, kiedy żył wśród ludzi, często się modlił. Nasz
Zbawiciel utożsamił się z naszymi potrzebami i sam prosił, błagał
swego Ojca o nową siłę potrzebną do wypełnienia obowiązku i
przetrzymania próby. Jest On dla nas wzorem w każdej sprawie. Jest
bratem w naszych ułomnościach, gdyż „sam cierpiał będąc
doświadczony” HEBR. 2,18, ale będąc bez skazy, przemógł
zło. Dusza Jego na tym grzesznym świecie przeszła wiele bólu i
cierpienia. W swym człowieczeństwie uczynił Chrystus modlitwę
koniecznością i przywilejem. Sam znajdował pociechę i radość w
obcowaniu z Ojcem. A jeżeli Zbawiciel ludzkości, Syn Boży, odczuł
potrzebę modlitwy, o ileż bardziej my, grzeszni, słabi i śmiertelni
ludzie, powinniśmy rozumieć konieczność stałej żarliwej
modlitwy. Nasz Ojciec Niebieski czeka na sposobność zesłania nam
pełni swych błogosławieństw. Jest naszym przywilejem czerpać
obficie ze źródła nieograniczonej miłości. Jakie to dziwne, że
tak mało się modlimy! Bóg jest gotów i chętnie wysłuchuje
szczerych próśb, nawet najskromniejsze, swych dzieci, a my tak
niechętnie przedkładamy Bogu pragnienia naszych serc. Cóż mają
myśleć aniołowie niebiescy o biednych, bezsilnych ludzkich
istotach, narażonych na pokusy; podczas gdy Bóg w swej nieskończonej
miłości tęskni do nich, gotów dać im więcej, niż mogą pojąć
lub prosić, a oni tak mało modlą się i mają tak małą wiarę.
Aniołowie miłują służbę przed Bogiem, przebywanie blisko
Niego. Największą ich radością jest pozostawanie w społeczności
z Bogiem, a ziemskie dzieci, które tak bardzo potrzebują pomocy,
jakiej tylko Bóg może udzielić, zdają się zadowalać życiem
pozbawionym światła Jego Ducha, obcowania z Nim. [ Wszyscy,
którzy zaniedbują modlitwę, otoczeni są ciemnościami zła.
Pokusy szeptane przez szatana wiodą ich do grzechu, gdyż nie
skorzystali z wielkiego przywileju modlitwy, który dał im Bóg.
Dlaczego synowie i córki Boże tak niechętnie się modlą, skoro w
rękach wierzącego modlitwa jest kluczem do wielkiej skarbnicy
niebieskiej, pełnej obfitych darów Wszechmocy? Zaniedbując ciągłą
modlitwę i obowiązek gorliwego czuwania nad sobą, wpadamy w
niebezpieczeństwo nieuwagi i grozi nam zejście z prawej drogi.
Szatan stawia nam na drodze do tronu łaski coraz to inne
przeszkody, abyśmy nie mogli uzyskać łaski i mocy do
przeciwstawienia się pokusom przy pomocy naszych żarliwych modlitw
i wiary. Pan
nie wysłucha nas, jeżeli będziemy hołdować nieprawości i świadomie
ulegać grzechowi, lecz modlitwy serca skruszonego i nawróconego będą
zawsze przyjęte. Gdy naprawimy wszelką świadomie popełnioną winę,
możemy być pewni, że Bóg odpowie na nasze prośby. Własne nasze
zasługi nie wyjednają nam łaski Bożej. Jedynie wartość Jezusa
nas zbawi, Jego krew nas oczyści, ale my musimy spełniać warunki
przyjęcia. [ Innym
składnikiem właściwej modlitwy jest wiara. „Przystępujący
bowiem do Boga musi wierzyć, że (Bóg) jest i że wynagradza tych,
którzy Go szukają” HEBR. 11,6. Jezus rzekł uczniom:
„Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko
wierzcie, że otrzymacie” MAR. 11,24. Czy trzymamy Boga
za słowo? Obietnice Boga są pewne i nieograniczone, a On jest
wierny wobec tych, którym ich udzielił. Choćbyśmy nie od razu
otrzymali to, o co prosimy, nie możemy przestać wierzyć, że Pan
wysłuchuje i odpowiada na nasze prośby. Jesteśmy tak omylni i tak
krótkowzroczni, że czasem prosimy o coś, co nie będzie dla nas błogosławieństwem.
Wtedy nasz Niebieski Ojciec w miłości odpowiada nam dając to, co
będzie dla nas najwyższym dobrem, to, czego sami zapragnęlibyśmy,
gdyby przez Boga oświecone nasze oczy mogły ujrzeć rzeczy takimi,
jakimi są rzeczywiście. Choć wydaje się, że modlitwy nasze nie
zostały wysłuchane, musimy trzymać się obietnicy, bowiem z pewnością
czas odpowiedzi nadejdzie i otrzymamy wówczas błogosławieństwo
najbardziej nam potrzebne. Jednak oczekiwanie, że zawsze otrzymamy
dokładnie to, o co prosimy, jest zarozumiałością. Bóg jest zbyt
mądry, by się mylić i zbyt dobry, aby odmówić tego, co służy
ku dobremu tym, którzy chodzą prawą drogą. Dlatego nie obawiajmy
się, zaufajmy Mu, nawet gdy nie widzimy natychmiastowej odpowiedzi
na nasze prośby. Polegajmy na Jego pewnej obietnicy: „Proście,
a będzie wam dane”. [ Jeśli
będziemy się kierować wątpliwościami i obawami lub próbować
rozwikłać wszystko to, czego dobrze nie rozumiemy, zanim
uwierzymy, nasze kłopoty zwiększą się tylko i pogłębią. Ale
gdy bezsilni i zależni, tacy jakimi naprawdę jesteśmy, zwracamy
się do Boga, którego wiedza nie ma granic, który widzi całe
stworzenie i rządzi wszystkim swą wolą i słowem, i powierzamy Mu
w pokorze nasze pragnienia, On może i chce wysłuchać naszego wołania
i pozwoli światłu rozjaśnić nasze serca. Szczera modlitwa
prowadzi nas do ścisłej łączności z Nieskończonym. Choćbyśmy
przez pewien czas nie otrzymali jawnego dowodu, że oblicze naszego
Odkupiciela pochyla się nad nami ze współczuciem i miłością,
to jednak na pewno tak jest. Możemy nie czuć Jego wyraźnego
dotyku, ale Jego dłoń spoczywa na nas z miłością i troskliwą
czułością. [ Jeżeli pragniemy otrzymać łaskę i błogosławieństwo, serca nasze muszą napełnić się duchem miłości i przebaczenia. Jakże możemy prosić Boga: „Przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili” MAT. 6,12, gdy serca pełne są gniewu i zawiści? Jeżeli pragniemy wysłuchania naszych modlitw, musimy wybaczyć bliźnim w ten sam sposób i w tej samej mierze, w jakiej oczekujemy takiego przebaczenia dla siebie. Innym
warunkiem przyjęcia modlitwy jest wytrwałość. Musimy modlić się
zawsze, aby wzrastać w wierze i doświadczeniu. Musimy być
„w modlitwie wytrwali” RZYM. 12,12 i
„czuwając na niej wśród dziękczynienia” KOL. 4,2.
Apostoł Piotr napomina wierzących: „Bądźcie więc
roztropni i trzeźwi, abyście się mogli modlić”
1
PIOTRA 4,7. Apostoł Paweł mówi: „Ale w każdej sprawie wasze
prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem!”
FILIP. 4,6. W liście Judy czytamy: „W Duchu Świętym
się módlcie i w miłości Bożej strzeżcie samych siebie” JUDA
w. 20.21. Ustawiczna modlitwa jest nieprzerwanym łącznikiem
pomiędzy duszą a Bogiem. Dzięki niej życiodajna moc Boża
przenika nasze życie, które wydaje owoc czystości i świętości.
[ Do
modlitwy potrzeba pilności. Niechaj nic nas nie powstrzymuje.
Starajmy się zachować ścisłą łączność swej duszy z Jezusem.
Korzystajmy z każdej sposobności, która daje możliwość
modlitwy. Wszyscy szczerze pragnący łączności z Bogiem będą
przybywać na spotkanie poświęcone modlitwie, wierni swym obowiązkom,
gorliwi i nie spokojni o wszystkie błogosławieństwa, które mogą
zyskać. Będą oni walczyć o każdą możliwość, dzięki której
mogą otrzymać światło niebios. Powinniśmy modlić się w kółku
rodzinnym, a przede wszystkim nie wolno nam zaniedbywać cichej,
osobistej modlitwy, bo to ona jest życiem naszej duszy. Gdy lekceważymy
modlitwę, dusze nasze nie mogą się rozwijać. Modlitwa w rodzinie
lub w zgromadzeniu nie jest wystarczająca. Otwórzmy serce przed
Bogiem w samotności i spokoju. Cicha modlitwa przeznaczona jest
tylko dla Boga. Żadne ciekawskie ucho nie ma prawa poznać ciężaru
tych próśb. W cichej modlitwie dusza, wolna od otaczających ją
wpływów i zdenerwowania, żarliwie choć spokojnie dociera do
Boga. Słodki i trwały będzie wpływ Tego, który widzi modlącego
się w skrytości i którego ucho jest otwarte na modlitwę płynącą
z serca. Obcuje z Bogiem w akcie prostej, spokojnej wiary i
otrzymuje od Niego promienie światła, które dodają siły i
wytrwałości w walce z szatanem. Bóg jest naszą twierdzą. [ Módlmy
się w samotności, a gdy ruszamy do codziennych zajęć, pozwólmy
naszym sercom często wznosić się do Pana. W taki sposób właśnie
chodził z Bogiem Enoch. Te ciche modlitwy unoszą się do tronu łaski
jak woń cennych kadzideł. Szatan nigdy nie zwycięży serca, którego
podporą jest Bóg. Nie ma takich miejsc ani chwili, które są nieodpowiednie do
zanoszenia próśb do Boga. Nic nie może powstrzymać nas od
wznoszenia naszych serc w duchu gorliwej modlitwy. W ulicznym tłoku
i pośród rozlicznych przedsięwzięć możemy słać prośby do
Boga i prosić o Boże kierownictwo, tak jak uczynił Nehemiasz, gdy
przedkładał prośbę królowi Artakserksesowi. Wszędzie gdzie
jesteśmy, możemy utrzymać ścisłą łączność z naszym Ojcem.
Drzwi serca musimy mieć stale otwarte i słać zaproszenia, aby
Jezus mógł przyjść i zamieszkać w nim jako niebieski gość.
[ Choćby otaczała nas atmosfera zepsucia i grzechu, nic nas nie może zmusić do wdychania tej trucizny. Możemy spokojnie żyć czystą atmosferą nieba. Wznosząc serca w szczerej modlitwie do Boga, zamykamy drzwi przed nieczystością świata i kalającymi myślami. Ten, kto otwiera serce na przyjęcie pomocy i błogosławieństwa Bożego, będzie żyć na ziemi w bardziej świętej atmosferze i trwać w stałej łączności z Niebem. Musimy wyraźniej widzieć Jezusa i pełniej zrozumieć wartość rzeczy wiecznych. Serca dzieci Bożych musi wypełnić piękno świętości; aby to się stało, winniśmy starać się o zrozumienie boskich tajemnic spraw niebieskich. Wznośmy duszę do Boga, ażeby mógł w nas tchnąć dech niebiańskiej atmosfery. Możemy stać tak blisko Boga, by w każdej nieoczekiwanej trudności nasze myśli zwracały się do Niego, tak jak kwiat zwraca się do słońca. Zanośmy przed oblicze Boże nasze troski, radości i pragnienia, smutki i obawy. Nic nie jest dla Niego zbyt wielkim ciężarem. Ten, który policzył włosy na naszej głowie, nie jest obojętny na potrzeby swoich dzieci: „Bo Pan pełen jest litości i miłosierdzia” JAK. 5,11. Jego kochające serce poruszone jest naszym smutkiem i naszą skargą. Przynośmy więc do Niego wszystko, co nas trapi. Nic nie jest dla Niego zbyt ciężkie. Bóg, choć rządzi Wszechświatem, bierze pod uwagę każdą nawet najdrobniejszą sprawę wiążącą się z naszym pokojem. Żaden okres naszego życia nie jest zbyt zagmatwany, ażeby Bóg nie potrafił go zrozumieć. Nie ma tak złego położenia, z którego by On nie mógł nas wyratować. Żadna krzywda nie może spotkać nawet najmniejszego spośród Jego dzieci. Żadna szczera modlitwa nie ujdzie uwagi naszego Ojca i nie jest mu obojętna. On „leczy złamanych na duchu i przewiązuje ich rany” PSALM 147,3. Związek między Bogiem a każdą duszą jest tak pełny i wyłączny, jak gdyby nie istniała już poza nią żadna inna dusza, o którą Pan się troszczy i za którą oddał na śmierć swego umiłowanego Syna. Jezus
powiedział: „W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i
nie mówię, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem
Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że
wyszedłem od Boga. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i
przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc
wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie
w imię moje” JAN 16,26.27; 15,16. Ale modlić się w
imieniu Jezusa to coś więcej niż tylko wymawiać Jego imię na
początku i na końcu modlitwy. Musimy modlić się w duchu i według
myśli Jezusa, gdy wierzymy w Jego obietnice, ufamy Jego łasce i
wykonujemy Jego dzieło. [ Bóg nie żąda od nas, aby ktokolwiek stał się mnichem lub pustelnikiem i porzucił świat, by oddać się tylko czynnościom kultowym. Życie nasze musi być podobne do życia Chrystusa — wśród gór i tłumów ludzi. Ten, kto poprzestaje tylko na modlitwie, wkrótce i jej zaniecha lub stanie się ona formalnością. Gdy ludzie odgradzają się od życia społecznego, od sfery obowiązków chrześcijańskich i niesienia krzyża, gdy przestają pracować gorliwie dla Mistrza, który tak gorliwie dla nich pracował, tracą podstawowy sens modlitwy i bodziec dla poświęcenia. Ich prośby stają się egoistyczne. Nie mogą prosić o potrzeby bliźnich, o potrzeby Królestwa Chrystusowego na ziemi ani błagać o moc do wykonywania Jego Dzieła. Zaniedbując przywilej wzajemnego wzmacniania i pokrzepiania w służbie
Bożej, ponosimy stratę. Prawda Jego Słowa traci żywotność i
wagę w naszych umysłach, przestaje oświecać i pobudzać serce
swym uświęcającym wpływem, przez co tracimy siły duchowe. Przez
brak współczucia dla bliźnich ponosimy jako chrześcijanie wielka
stratę w społecznym obcowaniu. Kto żyje tylko dla siebie, ten nie
wypełnia roli, którą Bóg mu przeznaczył. Właśnie pielęgnowanie
więzów społecznych skłania nas do współczucia innym, rozwija i
wzmacnia nas w służbie dla Boga. [ Gdyby
chrześcijanie obcując ze sobą, rozmawiali o miłości Bożej i o
cennych prawdach odkupienia, pokrzepione byłyby ich serca i sami
pokrzepialiby innych. Możemy uczyć się codziennie więcej o Ojcu
Niebieskim, zyskiwać świeże doświadczenia Jego łaski, a wtedy
zapragniemy mówić o Jego miłości, co rozgrzeje i pokrzepi nasze
własne serce. Gdybyśmy więcej myśleli i mówili o Jezusie, a
mniej o sobie, mocniej odczuwalibyśmy Jego obecność. Niegdyś
Pan rozkazał Izraelitom, gdy schodzili się dla Jego służby:
„Tam też wobec Pana, Boga waszego, ucztować będziecie wy ze
swymi rodzinami, cieszyć się z dóbr, które wasza ręka osiągnęła,
w czym błogosławił wam Pan, Bóg wasz”
5
MOJŻ. 12,7.
Cokolwiek czyni się na chwałę Bożą, winno być spełnione z
radością, z pieśnią chwały i dziękczynienia, a nie z niechęcią
i smutkiem. [ Nasz Bóg jest czułym, miłosiernym Ojcem. Służenie Mu nie powinno być dla nas przykrością lub ciężarem. Móc Go czcić i brać udział w Jego dziele powinno być dla nas przyjemnością. Bóg nie chce, aby Jego dzieci, dla których przygotował tak wielkie zbawienie, uważały Go za surowego, dokładnego nadzorcę. On jest ich najlepszym przyjacielem, a kiedy oddają Mu cześć, On pragnie być z nimi, pocieszać ich i błogosławić, napełniając ich serca radością i miłością. Pan pragnie, aby Jego dzieci znajdowały pociechę w Jego służbie, więcej radości niż utrudzenia. Chce, aby wszyscy Jego wyznawcy nosili ze sobą cenne myśli o Jego trosce i miłości, by mogli radować się każdym powszednim zajęciem i umieli wiernie i uczciwie postępować w każdej sprawie. Musimy
zgromadzić się pod krzyżem Chrystusa. Niechaj Chrystus i Jego
ukrzyżowanie będzie przedmiotem naszych rozmyślań, rozmów i
najradośniejszych wzruszeń. Nie zapominajmy o błogosławieństwach
Bożych, a po zrozumieniu Jego niewysłowionej miłości powierzmy
chętnie wszystko tej dłoni, która dla nas przybita została do
krzyża.
przeczytaj
także: materiały dźwiękowe © 2001 ORTV „Głos Nadziei” |
główna |
pastor |
lekarz |
zielarz |
rodzina |
uzależnienia
| kuchnia
| sklep |
||||
|
||||
© 1999-2003 NADZIEJA.PL Sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone. |
||||
![]() |
|