|
ODPOWIEDZIALNOŚĆ
SEKSUALNA
ELLEN G. WHITE
Poddanie wszystkich naszych sił Bogu wielce upraszcza życie.
Sprawia, że walka z naturalnymi namiętnościami staje się słabsza i
przycicha.[1]
Młodzieńcze uczucia powinny być powstrzymywane do czasu, gdy
przyjdzie taki czas, kiedy odpowiedni wiek i doświadczenie uczynią
je prawymi i bezpiecznymi, aby je okazać.[2]
Tylko chwila spędzona na nieodpowiedniej zabawie, drodzy młodzi
przyjaciele, przyniesie żniwo, który napełni goryczą całe wasze
życie. Chwila bezmyślności, jeden niewłaściwy krok, może skierować
bieg całego waszego życia na niewłaściwe tory. Macie tylko jedną
młodość, uczyńcie ją użyteczną. Czasami można popełnić błąd i nigdy
nie mieć sposobności, by wrócić i go naprawić. Ten, kto wzbrania się
być w łączności z Bogiem i wkracza na drogę pokusy, na pewno
upadnie. Bóg doświadcza każdą młodą osobę.[3]
Zmysłowość jest grzechem obecnych czasów, ale religia Jezusa
Chrystusa będzie prowadzić kontrolę nad wszelką grzeszną wolnością.
Każda myśl, słowo i czyn będzie pod kontrolą moralnych sił. Podstęp
nie znajdzie się na ustach prawdziwego chrześcijanina. Nie będzie on
pobłażać żadnej nieczystej myśli, nie będzie mówił niczego, co
mogłoby wzbudzać namiętności, nie uczyni niczego, co miałoby choćby
pozór zła.
Nie sprawdzaj, jak blisko krawędzi przepaści możesz bezpiecznie
chodzić. Unikaj nawet zbliżania się do niebezpieczeństwa. Nie możemy
zabawiać się, narażając na szwank interesy duszy. Twój charakter
jest twoim największym kapitałem. Dbaj o niego jak o skarb w złocie.
Moralna czystość, szacunek dla samego siebie, umiejętność
przeciwstawiania się złu, muszą być stale pielęgnowane i rozwijane.[4]
Wszelka namiętność pozbawiona świętości musi się znaleźć pod
kontrolą uświęconego rozumu, dzięki łasce obficie udzielanej nam
przez Boga w każdym nagłym przypadku. Jednak nie można sobie
pozwalać na stwarzanie takich krytycznych sytuacji, niech nie ma
miejsca jakiekolwiek zuchwałe działanie, doprowadzające do tego, że
ktoś będzie nękany przez pokusę, nie wolno nam też dawać
najmniejszego powodu do tego, by inni pomyśleli o nas jako o winnych
popełniania nierozważnych czynów.[5]
Tak długo jak trwa nasze życie, istnieje potrzeba kontrolowania
naszych uczuć i namiętności w sposób bardzo zdecydowany. Mamy do
czynienia z wewnętrznym skalaniem i zewnętrznymi pokusami, a
gdziekolwiek Boże dzieło będzie postępować naprzód, szatan planuje
stworzyć takie okoliczności, by pokusa spadła z druzgocącą siłą na
duszę ludzką. Ani na chwilę nie możemy czuć się bezpieczni, chyba że
polegamy na Bogu, a życie nasze jest ukryte w Chrystusie.[6]
William jest najwyraźniej całkowicie zauroczony Carol. W poniższych
listach, widzimy niezmordowany wysiłek Ellen White, by dotrzeć do
jego serca. Carol zapoczątkowała przyjaźń, która prawie całkowicie
zaabsorbowała uwagę ich obojga. Zaszła ona jednak za daleko, poza to,
co jest właściwe i moralne, są oni głęboko zaangażowani w praktyki,
które powinny, jak mówi Ellen White, być zarezerwowane jedynie dla
małżeństwa.
Taki związek zagraża przyszłemu dobru zarówno Williama, jak i Carol.
Ellen White namawia ich, by go zerwali albo pobrali się, ażeby nie
narażali na szwank swojej reputacji i przez to nie wpływali ujemnie
na swoje chrześcijańskie świadczenie.
List 1:
Ballardvale, Mass.
Sierpień, 1879 r.
Drogi Williamie,
Z bólem serca idę do domu, aby dać upust swoim myślom kreśląc do
ciebie parę słów, zgodnie z tym, czego się
dowiedziałam.
W twoim związku z Carol nie brałeś absolutnie pod
uwagę tego, by podnieść swoje morale czy wzmocnić swojego ducha.
Poczyniłeś wprawdzie pewne słabe wysiłki, by wyrwać się z jej
towarzystwa, ale wkrótce z powrotem zwróciłeś na nią swoją uwagę,
czasami ona podejmowała kroki w tym kierunku, a ty byłeś nią
zauroczony.
Spędzałeś nocne godziny w jej towarzystwie, ponieważ byliście oboje
w sobie zakochani. Ona oświadcza, że cię kocha, ale nie zna czystej
miłości szczerego serca.
jesteś zafascynowany, zwiedziony, a szatan szczyci
się, że ktoś, kto nie ma nawet śladu takich cech charakteru, by być
szczęśliwą żoną i tworzyć szczęśliwy dom, ma wpływ na to, by
odłączyć cię od matki, która kocha cię niezmiennym uczuciem. W
imieniu Pana proszę, albo przestań się nią interesować, albo ożeń
się z nią — nie przynoś hańby sprawie Bożej.
Uparcie szedłeś w wybranym przez siebie kierunku nie zważając na
konsekwencje. Twoje serce zbuntowało się przeciwko własnej matce,
ponieważ nie mogła w żaden sposób przyjąć Carol lub zaaprobować
uczucie, jakie do niej żywisz.
Przyjaźń z Carol nie zbliża cię do Boga, nie uświęca za
pośrednictwem prawdy. Ryzykujesz życie wieczne w towarzystwie tej
dziewczyny.
Carol ma nadzieję, że się z nią pobierzesz, a ty dałeś jej powody,
by tak sądziła, z uwagi na twe zachowanie. Twoje szczęście w tym, a
także w przyszłym życiu jest w niebezpieczeństwie. Ulegałeś jej
zwodniczym i nierozsądnym prośbom oraz kierowałeś się swoim własnym
rozumem, co jednak nie spowodowało, że stałeś się lepszym
chrześcijaninem czy bardziej posłusznym i wiernym synem. Jeśli
atmosfera otaczająca ją jest dla ciebie najbardziej odpowiednia,
jeśli uważasz, że spełni twoje oczekiwania jako żona, że może stanąć
na czele twojej rodziny, jeśli po spokojnym przemyśleniu
wszystkiego, biorąc pod uwagę światło dane ci od Boga, jej przykład
będzie wart naśladowania, możesz ją poślubić i wtedy bywać w jej
towarzystwie oraz zachowywać się tak, jak jedynie mąż i żona
zachowują się względem siebie.
Twoje postępowanie i rozmowy są obrazą Boga. Aniołowie Boży notują
twoje słowa i czyny. Światło zostało ci dane, ale ty nie zwróciłeś
na nie uwagi. Kierunek, w którym kroczysz jest hańbą dla sprawy
Bożej. Twoje zachowanie jest niestosowne i niechrześcijańskie.
Wtedy, gdy oboje powinniście być w swoich łóżkach, spędzaliście czas
razem, tuląc się do siebie prawie całą noc. Czy twoje myśli były
bardziej czyste, bardziej święte, bardziej wzniosłe i szlachetne?
Czy miałeś przed oczami jasny obraz twego obowiązku — większej
miłości do Boga i prawdy?
Twój
przyjaciel,
List 2:
12 stycznia 1880 r.
Drogi Williamie,
Wstałam
dzisiaj wcześnie rano. Martwię się o ciebie.
Pokazałeś się w jak najgorszym świetle, zaufałeś własnemu osądowi,
własnemu rozumowi, zlekceważyłeś głos Boży, pogardziłeś
ostrzeżeniami i radami Jego sług i uparcie, wytrwale kroczyłeś
swoimi własnymi drogami wiodącymi ku zgubie, co spowodowało, że
mówiono źle o drodze prawdy i zatracone zostały dusze, które mogłyby
być zbawione przy twojej pomocy.
O wiele więcej mogłabym powiedzieć w odniesieniu do ciebie, ale jak
na razie wystarczy. Byłam wdzięczna, kiedy
stwierdziłam, że nie była to sprawa zamknięta, a czas próby wciąż
trwa. Wzywam cię więc, byś się pospieszył i nie lekceważył dłużej
wiecznych spraw.
Schlebiasz sobie, mówiąc, że jesteś szczery, ale tak nie jest.
Nadałeś własny kierunek swemu postępowaniu z Carol i tym samym
tworzysz i łączysz ze sobą kolejne ogniwa łańcucha, który cię
skrępuje mocnymi więzami. Odrzuciłeś Boży głos, słuchałeś głosu
szatana. Zachowujesz się jak osoba pozbawiona rozsądku i to dla
kogo? Dla dziewczyny pozbawionej zasad, bez jakiejkolwiek cechy
charakteru wartej miłości, dumnej, rozrzutnej, upartej, nie
uświęconej, niecierpliwej, mającej wysokie mniemanie o sobie,
porywczej. Jednak, jeśli się całkowicie od niej odetniesz, być może
będzie miała lepszą szansę, by zobaczyć, jaka jest, i ukorzyć swoje
serce przed Bogiem.
Kiedy młody mężczyzna jest pozbawiony domowego wpływu i mądrych rad,
a wkracza w okres prób i na nowe miejsca, jest to zawsze krytyczny
czas w jego życiu. Jeśli, nie z własnej chęci i własnego wyboru,
znajdzie się w niebezpiecznej sytuacji, to gdy polega na mocy od
Boga i pielęgnuje w sercu miłość Bożą, będzie powstrzymany, by nie
uległ pokusie, ponieważ to Bóg stawia go w tej próbie.
Jaka jest różnica między sytuacją Józefa a młodych mężczyzn, którzy
wchodzą na pole wroga, wystawiając się na zaciekłe ataki szatana.
Bóg dał powodzenie Józefowi, ale wtedy pojawił się najgorszy wróg.
Żona jego pana była rozpustną kobietą, która namawiała go, by
wkroczył do piekła. Czy Józef oddał złoto swojego moralnego
charakteru ulegając pokusie zepsutej kobiety? Czy pamiętał, że Bóg
patrzy na niego?
Niewiele pokus ma gorsze konsekwencje dla młodego mężczyzny niż
pokusa zmysłowych przyjemności i żadna, gdy się jej ulegnie, nie
jest bardziej zgubna dla duszy i ciała, i to zarówno teraz, jak i w
wieczności. Dobrobyt jego całej przyszłości był zależny od decyzji
podjętej w tej jednej chwili. Józef ze spokojem spoglądał w niebo,
by otrzymać pomoc, zsunął swoją luźną, zewnętrzną część garderoby,
zostawiając ją w ręku kusicielki, a gdy jego oczy rozbłysnęły
zdecydowanym postanowieniem zamiast nieuświęconej namiętności
zawołał: „Jakże miałbym więc popełnić tak wielką niegodziwość i
zgrzeszyć przeciwko Bogu?” Zwycięstwo zostało odniesione, uciekł od
kusicielki, był uratowany.
Miałeś sposobność pokazać, czy twoja religia była w praktyce
rzeczywistością. Pozwalałeś sobie na oczach Bożych i świętych
aniołów na to, na co nie pozwoliłbyś sobie na oczach swoich kolegów.
Prawdziwa religia obejmuje wszelkie myśli, przenika wszystkie
sekretne zamysły serca, wszystkie motywy działania, wszelki obiekt i
kierunek uczuć, w ciągu całego naszego życia. „Ty Boże widzisz mnie”
— będzie hasłem, strażnikiem życia. Możesz wziąć te lekcje do domu.
Musisz się uczyć i niech Bóg ci pomoże.
List 3:
Hornellsville, New York
9 września 1880 r.
Drogi Williamie,
Mam wielką nadzieję, że to ostatnie wezwanie nie zostanie
potraktowane tak obojętnie jak poprzednie. Jeśli i tego nie
usłuchasz, będzie to już ostatnie zaproszenie, jakie otrzymasz.
Teraz pozostaje jedynie zobaczyć, czy nadal, tak jak dotychczas,
będziesz się pogrążał w tej szaleńczej miłości, czy Carol po swym
wyznaniu będzie czynić to samo, co czyniła do tej pory. Postąpi w ten sposób: otwarcie przyzna się do winy, a potem
przyciągnie cię do siebie we wzruszających listach i rozmowach. Już
zostałeś ponownie przez nią zwabiony, by obdarzyć ją swoimi
uczuciami i zachętą, i byłeś tak słaby, tak całkowicie zaślepiony,
że znów się w to wplątałeś, i to jeszcze bardziej niż poprzednio.
Wiem, że spędzasz noce w jej towarzystwie, a ty wiesz
najlepiej, w jaki sposób godziny te zostały spędzone. Wezwałeś mnie,
by zapytać się, czy przestąpiłeś Boże przykazania. A ja pytam się
ciebie: „A czy ich nie przestąpiłeś? Jak spędzaliście te godziny,
gdy byliście razem w każdą noc? Czy twoja sytuacja, postawa i
uczucia były takie, że chciałbyś, by wszystko to zostało zapisane w
księdze niebieskiej? To, co widziałam i słyszałam, wywołałoby
rumieniec na twarzy aniołów.
Żaden młody człowiek nie powinien robić tego, co ty z nią robiłeś,
chyba że byłby jej mężem. Byłam bardzo zdumiona widząc, że nie byłeś
tym wszystkim za bardzo przejęty. Piszę o tym dlatego, by błagać
cię, żebyś już tego nie czynił — dla dobra twojej duszy. Wyrwij się
natychmiast z tego zaklętego kręgu, skończ z tym okresem czasu,
który jak zła, senna zmora wisi nad tobą. Odetnij się od tego teraz
i na zawsze, jeśli masz jakiekolwiek pragnienie zyskać Bożą
przychylność.
Sposób, w jaki postępowałeś, wystarczył, by zniszczyć zaufanie do
ciebie jako uczciwego mężczyzny i chrześcijanina, i gdybyś nie był
pod działaniem czarownej, szatańskiej mocy nie zrobiłbyś tego, co
zrobiłeś. Wątpię jednak, czy zmienisz swoje postępowanie. Znam moc,
która cię omotała i chcę byś ją dostrzegł i uzmysłowił sobie zanim
nie będzie za późno. Czy zmienisz się całkowicie i zerwiesz w końcu
z Carol? A może ona to zrobi? Jeśli żadne z was tego nie zrobi, ożeń
się z nią natychmiast i nie hańb więcej siebie i sprawy Bożej.
Popełniłeś straszne błędy prawie pod każdym względem. Teraz w twoim
dalszym życiu spróbuj odzyskać to, co straciłeś. Niech w księgach
niebieskich pojawi się inny zapis o twoim postępowaniu. Niech Bóg
cię błogosławi.
List 4:
Wrzesień, 1880 r.
Drogi Williamie,
Jestem zadowolona z listu, który od ciebie otrzymałam. Ucieszyłam
się także czytając o twojej propozycji — chcesz zostać tam, gdzie
jesteś dopóty, dopóki zmiana, jaka się w tobie dokonała, nie stanie
się widoczna, a wpływ, jaki wywarłeś, zniweczony. Jestem zadowolona,
że tak uważasz. Zobaczysz, że pisałam w sposób bardzo stanowczy i
bez ogródek, ponieważ tak ta sprawa została mi pokazana, a szacunek,
jaki mam dla ciebie, zachęcił mnie, by przedstawić ją, z uwagi na
to, że jest bardzo niebezpieczna, dokładnie. Będzie ci trudno w ten
sposób na to patrzeć, ale ostatniej nocy mówiłeś we śnie do swojej
matki: „Jeśli to rzeczywiście tak wygląda, nie warto próbować, gdyż
i tak nie dam rady”.
Chcę ci powiedzieć, Williamie, że gdy spróbujesz zawrócić z błędnej
drogi i wyrwać się z sideł szatana, dążąc do celu z wytrwałością i
stanowczością, oswobodzisz się z więzów i będziesz wolnym
człowiekiem. Próba złamania siły nawyku, uwolnienia się od
przeciwnika dusz, którego tolerowałeś i gościłeś tak długo, będzie
wymagała silnej woli i możesz to uczynić tylko w mocy Jezusa.
Powymieniaj gości, zaproś Jezusa, by zajął świątynię twojej duszy.
On jednak nie dzieli serca z szatanem, więc nawet teraz, chociaż
jest to już ostatni dzwonek, możesz podjąć zdecydowany wysiłek,
jednak nie w twojej mocy, lecz w mocy Jezusa.
Niech twoje serce zostanie złamane, wyznaj swe występki Jezusowi i
porzuć rzeczy, które odłączyły cię od Boga. To jest dzieło skruchy,
które ty musisz rozpocząć, zaczynając przede wszystkim od matki.
Nigdy nie powrócisz do światła, jeśli tego nie uczynisz. Nie omiń
niczego, co mógłbyś zrobić, by zmienić zło na dobro, ponieważ
doszedłeś teraz do punktu zwrotnego.
Będziesz
miał doświadczenia, będziesz wypróbowywany przez Boga. Jeśli
wyjdziesz jako czyste złoto, wtedy Bóg cię użyje. Nie bądź
niewiernym, lecz wierz. Twoje przeżycia nie będą teraz radosne, ale
raczej przykre, jednak potem wydadzą miły owoc sprawiedliwości. „Bo
kogo Pan miłuje, tego karze i chłoszcze każdego syna, którego
przyjmuje. Jeśli znosicie karanie, to Bóg obchodzi się z wami jak z
synami; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał?”
HEBR. 12,6.7
Teraz musisz kroczyć doliną upokorzenia. Uważałeś, że „twoja góra”
stoi mocno, że możesz się kontrolować. Jednak twoje przeszłe
doświadczenia i obecna sytuacja sprawiają, że powinieneś bez trudu
uświadomić sobie nieprawość człowieka z powodu jego odejścia od
Boga.
Teraz, mój drogi chłopcze, ze względu na Chrystusa, nie podążaj
dalej w kierunku zwiedzenia. Pracuj na rzecz wieczności. Nie polegaj
na sobie, ale ukorz się przed Bogiem, gdyż w przeciwnym razie kamień
ten upadnie na ciebie i zmiażdży cię, zetrze na proch.
Cóż więcej
powinnam ci powiedzieć? Co mogę powiedzieć? Chcę, żebyś był
zbawiony. Chcę, byś stanął doskonały przed Bogiem.
Z
miłością,
(List 50, 1880)
IGRANIE Z UCZUCIEM
Igranie z sercem jest zbrodnią najgorszego pokroju w oczach świętego
Boga. A jednak niektórzy okazują względy młodym osobom, budzą w nich
uczucie, a potem odchodzą i zapominają o wszystkim, co powiedzieli i
obiecali. Zajęci są już nową twarzą, powtarzają te same słowa i
poświęcają uwagę innemu obiektowi.
Takie samo usposobienie wniosą również w życie małżeńskie. Stan
małżeński nie zawsze zmienia płochy umysł w poważny, chwiejący się w
stały i wierny zasadom. Stałość nuży ich, a nieczyste myśli
objawiają się w nieczystych czynach.[7]
Kobiety naszego wieku, zamężne, jak i niezamężne, bardzo często
nie zachowują się z należytą rezerwą. Postępują niczym uwodzicielki.
Zwracają na siebie uwagę wolnych i żonatych mężczyzn i usidlają
słabych moralnie. Budzą się myśli, które nie miałyby miejsca, gdyby
niewiasta była skromna i opanowana.
Zachowując się powściągliwie, z rezerwą, nie przekraczając granic
przyzwoitości, nie tolerując żadnych nieodpowiednich zachowań, lecz
zachowując wysoki poziom moralny i godność, można uniknąć wiele
złego.[8]
Zbyt często kobiety są kusicielkami. Pod takim czy innym pretekstem
zwracają na siebie uwagę mężczyzn nieżonatych lub żonatych i zwodzą
ich dopóty, dopóki nie nakłonią do przestąpienia prawa Bożego, przez
co dusze jednych i drugich znajdują się w niebezpieczeństwie.
Czyż kobiety znające prawdę nie powinny w większym stopniu strzec
się, aby nie dawać zachęty do najmniejszej nawet poufałości? Mogą w
ten sposób zamknąć drzwi wielu pokusom, jeśli zachowają pod każdym
względem rezerwę i będą się stosownie zachowywać.[9]
Janet jest impulsywna i grozi jej niebezpieczeństwo podjęcia
decyzji, która ujemnie wpłynie na jej życie i będzie złym przykładem
dla innych. Ellen White namawia ją, by postawiła szkołę na pierwszym
miejscu i w ten sposób przygotowała się do tego, by być użyteczną
dla Pana.
Janet pracowała przez pewien czas w domu Ellen White i dlatego znały
się osobiście.
Hastings, Nowa Zelandia
13 września 1893 r.
Droga Janet,
Obudziłam się dziś wcześnie rano, o trzeciej godzinie. Wieczorem, w
czasie szczerej rozmowy z tobą powiedziałam: „Janet, Pan ma dla
ciebie pracę do wykonania”. Pokazałam ci niebezpieczeństwa minionych
lat twojego życia.
Czułam ciężar odpowiedzialności za twoją duszę złożony na mnie. Idąc
za swoją porywczością jesteś w niebezpieczeństwie popełnienia
poważnego błędu. Bóg uratował cię przed wstąpieniem w związek
małżeński z tymi, którzy nie mieli zamiaru uczynić cię szczęśliwą, a
byli zepsuci moralnie. Wciągnęliby cię w szatańskie sidła, byłabyś
nieszczęśliwa w tym życiu, a twoja dusza zagrożona. Czy lekcje,
które otrzymałaś w przeszłości, nie są dla ciebie wystarczające?
Jesteś, ogólnie rzecz biorąc, zbyt swobodna w okazywaniu uczuć i
gdyby przez dłuższy czas pozostawiono cię z tym, co robisz, twoje
życie stałoby się jedną wielką pomyłką. Nie sprzedawaj się na targu
z tandetnymi rzeczami.
Musisz być rozważna, a nie beztroska, w doborze swego towarzystwa.
Biorąc pod uwagę fakt, że przygotowujesz się do pracy dla Mistrza,
musisz dokonać poważnego postępu pod względem intelektualnym, tak
dalece jak to tylko możliwe. Potrzebujesz żywotnego, harmonijnego
rozwoju zdolności umysłowych, chrześcijańskiego, wielostronnego
rozwoju kulturalnego, by stać się prawdziwą Bożą pracownicą.
Musisz rozważnie stawiać każdy krok wiedząc, że nie należysz do
siebie, ale zostałaś kupiona za wielką cenę. Piszę ci o tym teraz i
napiszę znowu, bowiem gdy przedstawiono mi błędy w twoim życiu w
przeszłości, nie potrafiłam się powstrzymać przed przesłaniem ci
najżarliwszych próśb, żebyś poddała się ścisłej dyscyplinie.
Jesteś obecnie w okresie studiów, niech twój umysł zajmuje się
sprawami duchowymi. Trzymaj się w życiu z dala od wszelkiego
sentymentalizmu. Jesteś w okresie kształtowania charakteru; niech
nic, co ma wpływ na twoje najważniejsze, najświętsze zadanie —
należyte przygotowanie się do dzieła Bożego, do którego cię On
powołał — nie wydaje ci się błahe lub nieważne.
Twoim obowiązkiem jest usunąć każdą wątpliwą cechę charakteru,
ażebyś mogła być „zupełna” w Chrystusie Jezusie. Masz uczuciową
naturę i musi być ona ciągle pod kontrolą, ażebyś nie obdarzyła
swymi uczuciami tych, którzy są niewiele warci. Charakter jest
kształtowany dzięki studiowaniu życia i charakteru Jezusa Chrystusa,
który jest naszym Wzorem w tym celu, by można było sprostać
obowiązkom i być użytecznym.
Nigdy nie jest za dużo ostrożności i dbałości, jeśli chodzi o nasze
postępowanie w życiu. Gdziekolwiek jesteś, niech wpływ twojego
charakteru będzie pomocą i błogosławieństwem dla innych. Bóg ma
pracę do wykonania dla ciebie. Nigdy nie wprzęgaj się w jarzmo,
które cię będzie drażnić przez całe życie. Bądź szczera wobec siebie
i Boga, a będziesz cieszyć się Jego
przychylnością, która jest więcej warta niż samo życie. Modlę się,
by Pan ci obficie błogosławił.
(List 23, 1893)
PRZYPISY:
1. Messages to Young People, s. 30
2. Messages to Young People, s. 452
3. Testimonies, t. 4, s. 622.623
4. Medical Ministry, s. 142.143
5. List 18, 1891
6. The Seventh-day Adventist Bible Commentary, t. 2, s. 1032
7. Chrześcijański dom, s. 34
8. Tamże, s. 208
9. Testimonies, t. 5, s. 596.602
Copyright for the Polish Edition © 2000 by ChIW „Znaki Czasu”.
Artykuł pochodzi z książki „Listy do zakochanych” tej samej autorki.
W książce tej zawarte są listy napisane pod wpływem wielkiej miłości
Bożej i adresowane do młodych ludzi, aby pomóc im dokonać dobrego
wyboru mającego wpływ na ich narzeczeństwo i małżeństwo.
Niektóre
materiały pomocnicze, odnoszące się do danych sytuacji i osób,
zostały przedstawione przez twórców tej kompilacji. Pojawiają się
one jako akapity poprzedzające każdy list. Niektóre dłuższe listy
zostały skrócone bez wskazania miejsca skrócenia, a imiona
wymienionych osób zmienione. Dodatkowe rady, niektóre zaczerpnięte z
listów, zostały umieszczone na różnych stronach. INSTYTUT ELLEN G.
WHITE, Waszyngton, DC 20012. |
|