Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > czytelnia > chrześcijanin wobec... dokument tekstowy  
 

CHRZEŚCIJANIN
WOBEC PRZEMOCY

ZOJA MIKOŁAJCZAK

 
 

Policjant broni mnie przed bandytą. A kto obroni mnie przed policją?” — taki napis pojawił się na murze cmentarnym na warszawskim Bródnie w pobliżu przystanku tramwajowego, gdzie niedawno rozegrały się tragiczne wydarzenia. Policjant zastrzelił dwóch mężczyzn — świadków, a może uczestników ulicznego zajścia. Wkrótce sąd rozstrzygnie, kto był prawdziwą ofiarą tego dramatu. Myślę jednak, że ofiarami są wszyscy, którzy wzięli w nim udział bezpośrednio, a także pośrednio. Wciąż jeszcze, czekając na tramwaj na owym pechowym przystanku, odczuwam jakiś niepokój i podświadomy lęk dodatkowo podsycany symboliczną mogiłą, którą okoliczni mieszkańcy i znajomi zabitych mężczyzn upamiętnili to wydarzenie. Gdyby nie interwencja policji, być może kolejną śmiertelną ofiarą zajścia stałby się ów policjant — zlinczowany przez rozwścieczony tłum, żądny odwetu.

Kolejny przykład. W jednym z miasteczek województwa piotrkowskiego niedawno doszło do zamordowania siedemnastolatka, który sympatyzował z miejscowymi skinami. Zabójcą okazał się dwudziestojednoletni punk, ofiara wcześniejszego pobicia przez grupę skinów. Może trudno opanować emocje w sytuacji, gdy traci życie ktoś bliski, znajomy. Jednak chęć mordu i chuligańskiego odwetu pojawia się coraz częściej także w innych okolicznościach, na przykład u kibiców sportowych po przegranym meczu ich drużyny.

Grozę budzą pociągi i inne środki komunikacji opanowane przez rozwydrzoną zgraję pseudokibiców, którzy po prostu „muszą” komuś wlać. Stróże porządku i policja są bezsilni. Może właśnie bezsilność tych, którzy powinni zapewniać bezpieczeństwo reszcie obywateli, skłania tychże obywateli do wzięcia sprawy we własne ręce, czyli uzbrojenia swoich rąk.
W sprzedaży pojawiają się przeróżne doraźne środki, począwszy od prostych, piskliwych urządzeń odstraszających bandytę (w rzeczywistości najskuteczniej odstraszą one przypadkowych, tak zwanych porządnych obywateli, nie chcących oberwać przy okazji), poprzez gazy łzawiące, aż na broni (nie tylko gazowej) skończywszy. Oczywiście nie jest (jeszcze) łatwo w Polsce legalnie stać się posiadaczem broni. Dotyczy to oczywiście uczciwych, szarych obywateli, którzy raczej nie uprawiają rozbojów, toteż ci pozostali stają się posiadaczami broni, pomijając uciążliwe procedury prawne. []

Jak więc bronić się przed nimi? Można zaopatrzyć się w broń na bazarze. Sama byłam bliska zainteresowania się ofertą tego typu, środkami, służącymi do skutecznej samoobrony, gdy zamierzałam wynająć mieszkanie na korzystnych warunkach finansowych w okrytej złą sławą dzielnicy Warszawy. Już nawet agent mieszkaniowy, prowadzący moją sprawę, przez telefon zaczął mnie instruować, jakie metody samoobrony są najskuteczniejsze. Po kolejnej takiej rozmowie uświadomiłam sobie, że jeśli tam zamieszkam, grozi mi jakaś psychoza, więc zrezygnowałam z tej oferty.
Można oczywiście uniknąć zamieszkania w jakiejś niebezpiecznej okolicy, można unikać późnych powrotów do domu, można nie chodzić na mecze piłkarskie czy uliczne manifestacje, ale przecież nie można przestać normalnie żyć wśród ludzi — chodzić na spacery do parku, chodzić do sklepu i banku, gdzie też zdarzają się napady, czy jeździć do pracy pociągami lub tramwajami.

Przed kilkoma miesiącami moja koleżanka, jadąca do pracy, w samo południe, tuż po wyjściu z tramwaju, znalazła się nagle w samym środku strzelaniny. Były to jakieś porachunki pomiędzy lokalnymi gangami. Na szczęście tym razem obeszło się bez ofiar w ludziach. Przykłady można mnożyć. Wystarczy przejrzeć codzienną prasę. Jeśli brak wiadomości o tragediach w kraju, wieści ze świata są równie wstrząsające. Czy rzeczywiście wstrząsające? Może raczej wywołują niesmak, niekiedy lęk, kiedy coś złego wydarzyło się blisko. Znawcy sztuki dziennikarskiej wiedzą, że na czytelnikach można wywołać wrażenie tym silniejsze, im bliżej rozegrała się tragedia i im więcej było ofiar. Tyle wokół nas zła i przemocy, że choć tego nie akceptujemy, to jednak przyzwyczajamy się do ich obecności, która działa na nas jak swoista szczepionka — uodparnia i zabija wrażliwość. Aby wywołać wstrząs, potrzeba coraz silniejszych bodźców. Ludzie szukają ich w prasie, sztuce, życiu...

Brutalizacji ulegają nawet tradycyjne zwyczaje i zabawy. W lany poniedziałek lepiej nie wychodzić z domu, bo nigdy nie wiadomo, czy skończy się tylko na laniu wodą. Niedawno w jednej z warszawskich szkół podstawowych, podczas tradycyj-nego topienia marzanny z okazji powitania wiosny, kilku uczniów chciało „unowocześnić” zabawę, poprzez strzelanie do marzanny z pistoletów korkowych. Jednak wychowawczyni okazała się zwolenniczką tradycyjnego obrzędu, co młodzieży zepsuło dobrą zabawę.

Ostatnio coraz głośniej bije się na alarm w kwestiach dotyczących wychowania młodzieży. Psychologowie i socjologowie dużą winą obarczają telewizję propagującą przemoc i wzorce, które młodzież tak chętnie i bezmyślnie powiela. Pewnie dużo jest w tym racji, jednak nie sądzę, że wystarczy przemoc wyrzucić z ekranu, aby znikła ona z naszego życia. Jej korzenie sięgają głębiej. Tkwią w naszej naturze wypaczonej przez grzech. Pismo Święte wyraźnie o tym mówi: „Nie ma ani jednego sprawiedliwego” (Rzym. 3,10). W każdym człowieku drzemie zdolność do okrucieństwa. Krzywda, doznana od kogokolwiek, budzi chęć odwetu, ponieważ zło jest zaraźliwe. Choć nikt nie staje się ofiarą przemocy z własnego wyboru, to już sam podejmuje decyzję co do formy odwetu. []

Obserwując scenę polityczną można poczynić ciekawe spostrzeżenia. Pojawiło się na niej ostatnio wielu obrońców moralności i chrześcijańskich zasad. Nic w tym złego, gdyby nie metody, którymi owi „chrześcijanie” chcą uzdrawiać społeczeństwo. Gdyby tylko to było możliwe, swoich przeciwników, najczęściej „odrażających grzeszników” lekceważących tak zwane chrześcijańskie wartości, utopiliby w łyżce wody lub obdarli ze skóry, a w łagodniejszej wersji skazali na banicję. Kiedy słyszę taki „wykład chrześcijaństwa”, pojawia się gorzka refleksja: chyba coraz mniej jest tych, którzy naprawdę znają Boga, mimo że tak głośno i „odważnie” się na Niego powołują.

Skąd tyle nienawiści, tyle przemocy — nawet tam, gdzie walczy się o miłość? Może łatwiej jest skupić się na samej walce. „Nienawidź swych wrogów całym sercem. Gdy ktoś uderzy cię w jeden policzek, pogruchotaj mu drugi. Wal go w biodro i golenie. (...). Jeżeli twoje przekleństwo sprawi, że zniszczysz wroga nie tylko symbolicznie, lecz w rzeczywistości, ciesz się, że przyczyniłeś się do oczyszczenia świata z zarazy”. Przesłanie zawarte w tych słowach jest konsekwentnie realizowane przez współczesny świat, choć zapewne niewiele osób domyśliłoby się, kto jest autorem tych słów. Pochodzą one z satanistycznej biblii La Veya. Z pewnością większość ludzi z respektem, czy odrazą, podchodzi do tego źródła, ale przecież cel uświęca środki.
O wiele trudniej jest dzisiaj zastosować inne wezwanie: „A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. (...) Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują”. Autora tych słów znamy wszyscy. To Jezus Chrystus. Ustąpił miejsca księciu tego świata, odchodząc „na krótko”, ale obiecał, że powróci.

Ta obietnica dziś jest właściwie jedyną skuteczną bronią i motywacją do życia w chorym świecie, ogarniętym szaleństwem zła i przemocy. Jedyne co można zrobić, aby się jej oprzeć — w myśl słów Jezusa — to zrezygnować z metod, którymi posługuje się zło. Zwycięstwo przemocy nie polega na zadawaniu bólu słabszemu, ale na tym, że jej ofiara, szukając odwetu, posłuży się tymi samymi metodami. Zabijając wroga w imię oczyszczania świata z zarazy, sami stajemy się jej kolejną ofiarą. Złudna jest wiara, że zemsta może zadośćuczynić doznanym krzywdom, a zastosowanie zasady „oko za oko” wyrównać rachunki krzywdy.

Na koniec jeszcze jedno hasło ze wspomnianego wcześniej muru bródnowskiego cmentarza: „Apokalipsa uwolni was od lęku, głupoty i iluzji”. Cokolwiek było motywacją dla nieznanego autora tych słów, miał on rację.

 
   

[]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 



 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL Sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank: BPH PBK VI/O w Warszawie, PLN: 11 1060 0076 0000 3200 0074 4691
Bank Swift ref. BPH KPL PK