|
Starożytni
Grecy opowiadali legendę o Syzyfie. Mówili, że przewyższał innych
mądrością i pomysłowością, ale był również chytry i przebiegły. Ten
mityczny założyciel Koryntu nie chciał pogodzić się ze swoim losem —
śmiercią, która ścigała go, ponieważ zdradził ludziom sekret najwyższego
boga Dzeusa. I chociaż Syzyfowi się udało — co jest wprost niewiarygodne —
dwukrotnie wyswobodzić się z mocy śmierci, i tak go ona w końcu dopadła.
Grecki mit
jednak ma ciąg dalszy, dowiadujemy się, że w królestwie zmarłych, ku
przestrodze innych, został w szczególny sposób ukarany. A to tylko
dlatego, że w ziemskim życiu miał chęć uwolnić się od przestrzegania wielu
przepisów wydanych przez olimpijskich bogów. Aby jego zachowanie nie
deprawowało innych ludzi, wiecznie musiał wtaczać ogromny głaz na wysoką
górę, który jednak zawsze, tuż przed szczytem, wymykał mu się z rąk i cały
trud szedł na marne, musiał bowiem zaczynać od nowa. Z mitu tego pochodzi
nie tylko znane powiedzenie — syzyfowa praca, Grecy chcieli również
powiedzieć, że losu nie można bezkarnie uniknąć. Z losem koniecznie trzeba
się pogodzić, bo w przeciwnym razie ściągniemy na siebie jeszcze coś
gorszego.
Z
doświadczenia wiemy, że ten stary pogląd jeszcze nie umarł. Jakże wielu
ludzi nadal tak uważa. Ktoś powie — oczywiście całkiem poważnie: „Los tak
chciał”. Inny westchnie i doda: „Co się ma stać i tak się stanie”. A jeśli
kogoś spotka jakaś nieprzyjemna rzecz, ludzie od razu skomentują: „Tak mu
było sądzone”.
Są jednak
ludzie, którzy się nigdy tym problemem poważnie nie zajmują. Żyją takim
życiem, jakie im niesie czas. Być może jednak tylko dopóty, dopóki nie
przeżyją jakiegoś ciężkiego życiowego wstrząsu, bo wtedy, zazwyczaj,
zaczynają się zastanawiać nad tym najważniejszym ludzkim problemem: Jaką
wartość ma życie?
Z kwestią tą
wiąże się także wiele innych pytań, które często nurtują również człowieka
wierzącego: Czy Bóg już we wieczności nie zadecydował o naszym
przeznaczeniu, czy życie niektórych ludzi ma jakąś wartość, a innych nie?
Czy istnieje jakiś sposób — dla mnie jako chrześcijanina — na to, by
stanowić o swoim losie?
Temat o
przyszłych losach jest bardzo rozległy, dlatego też nie ma możliwości, by
w jednym artykule dać odpowiedź na wszystkie pytania. Z pomocą Pisma
Świętego chcę znaleźć odpowiedź na pytania dotyczące wiecznego losu.
Pominiemy jednak sprawę ukierunkowywania biegu życia. Naszą uwagę skupimy
nie na samym życiu, ale na nagrodzie za to, jak żyliśmy, chociaż te dwa
tematy są ściśle ze sobą związane.
[]
CZEGO
BIBLIA UCZY O WIECZNYM PRZEZNACZENIU?
Czy jest już
z góry ustalone, jaka czeka mnie nagroda, gdy moje życie dobiegnie kresu?
Przypatrzmy się najpierw w jakim sensie i w odniesieniu do czego Pismo
Święte mówi o predestynacji, czyli przeznaczeniu. Apostoł Paweł napisał:
„Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali
podobni do obrazu Syna jego, a on żeby był pierworodnym pośród wielu
braci”
RZYM.
8,29.
Tymi słowami pociesza on tych, którzy mają trudności i przypomina, że to
właśnie one przywodzą nas do podobieństwa Syna Bożego. Trudności nie
zależą od humoru Boga, ale są środkiem, który pomaga nam spełnić ten
wieczny Boży zamysł względem nas — pragnienie, byśmy stali się podobnymi
do najstarszego Brata, Jezusa.
Boże
przeznaczenie (inaczej predestynacja) wymaga, aby wszyscy, którzy słyszeli
poselstwo ewangelii, dorastali „do wymiarów pełni Chrystusowej”
EFEZ.
4,13.
Przeznaczenie w żaden tajemniczy sposób nie rządzi postępowaniem
człowieka, ono go jedynie informuje o niezmiennym Bożym postanowieniu. Pan
Jezus mówił o tym wprost w przypowieści o uczcie weselnej (zob.
MAT.
22,11-14).
Przeznaczenie można przyrównać do królewskiego zarządzenia — ten, kto nie
ma weselnej szaty, nie może uczestniczyć w uczcie.
W
przeznaczeniu nie jest ukryta jakaś tajemna siła, która by
niespostrzeżenie i wbrew woli człowieka urzeczywistniała w nim Boże
postanowienie. Przeznaczenie jest celem, który mają dopiąć ludzie wezwani,
dzięki ewangelii, na weselną ucztę Baranka. Z tego faktu jasno wynika, że
nie jesteśmy zbawieni, ponieważ zostaliśmy powołani, ale wyłącznie
dlatego, że przyoblekliśmy szaty sprawiedliwości Chrystusa. Nie jesteśmy
zbawieni dlatego, że nazywamy się chrześcijanami i przynależymy do
Kościoła, ale dlatego, że jesteśmy podobni do Jezusa Chrystusa, który jest
naszym bratem.
[]
CZY KAŻDY
MOŻE BYĆ ZBAWIONY?
Z wiecznym
przeznaczeniem ściśle wiąże się pytanie dotyczące zbawienia — czy
ktokolwiek jest pozbawiony prawa do zbawienia. Pominiemy tutaj takie
wyjątkowe sytuacje, kiedy poszczególne jednostki nie są zdolne same podjąć
decyzji co do zbawienia (małe dzieci, ludzie psychicznie chorzy, itp.).
Zaufajmy Bożej sprawiedliwości, na pewno zostaną wzięte pod uwagę
okoliczności, które uniemożliwiły podjęcie decyzji. Te wyjątkowe przypadki
nie dotyczą jednak całej ludzkości. O zbawieniu całego rodzaju ludzkiego
czytamy w Biblii w wielu miejscach:
1. „Tak Bóg
umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń
wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”
JAN 3,16.
2. „Objawiła się łaska Boża, zbawienna dla wszystkich ludzi”
TYT. 2,11.
3. „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym,
którzy wierzą w imię jego” JAN
1,12.
Na podstawie
tych wypowiedzi Pisma Świętego oczywiste jest, że Bóg daje każdemu
człowiekowi moc do osiągnięcia tego wzniosłego celu — podobieństwa do
Jezusa Chrystusa. We wszystkich tych wersetach jest mowa o tych, którzy
zostali zapoznani z ewangelią i jasne jest, że ich życie zostanie ocenione
według tego, jak odnieśli się do światła ewangelii.
W kwestii
zbawienia kryterium Pana życia i śmierci jest jasne. Jest to dekalog,
ogłoszony w formie pisemnej czy też oznajmiony przez głos sumienia. W
formie pisemnej Bóg nadał go Izraelitom. Ponieważ jednak wiedział, że nie
każdy będzie miał możliwość zetknięcia się z ewangelią, która ma wpływ na
kształtowanie w człowieku podobieństwa Jezusa, wyposażył ludzi w czuły
instrument — sumienie. Dlatego sumienie jest pomocne zwłaszcza dla tych,
którzy nie mieli możliwości zetknięcia się z poselstwem prawdy. Jednakże
wszyscy odkupieni bezwarunkowo muszą mieć podobieństwo do Zbawiciela —
Jezusa Chrystusa.
Nigdy jednak
nie możemy zapominać o ogromnym przywileju, jaki mają ci, którzy z łaski
Bożej doszli do najwyższego poznania dzięki ewangelii: „My wszyscy tedy, z
odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy
przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który
jest Duchem” 2
KOR. 3,18.
Na pytanie,
czy ktoś został pozbawiony prawa do zbawienia, odpowiedź jest
jednoznaczna: nikt. Wszyscy mają możliwość bycia zbawionymi. Świadczy to o
Bożej sprawiedliwości i Jego miłości do człowieka.
[]
CZY
CZŁOWIEK JEST KOWALEM SWEGO LOSU?
Następną
ważną sprawą, jaka wynika z biblijnej nauki o przeznaczeniu, jest
stwierdzenie, że każdy człowiek sam, osobiście, według własnej i
nieprzymuszonej woli, decyduje o drodze życia. A ponieważ każdy podejmuje
tę decyzję w innych okolicznościach, wydaje się więc słuszny wniosek, że
taki wybór jest następstwem naturalnych okoliczności. Ktoś mógłby to
nazwać jedyną możliwością. Abyśmy jednak tego tak nie zrozumieli, zwróćmy
uwagę na dwa przykłady.
W Biblii
mamy opis wydarzeń z życia dwóch kobiet, z których jedna nazywała się Orpa,
a druga Rut. Obie wzrastały w pogańskim środowisku, ponieważ były
Moabitkami i obie miały wierzących mężów, których straciły i obie
zostały uwolnione od wszelkich zobowiązań wobec swej teściowej Noemi.
Moglibyśmy powiedzieć, że życiowe losy obydwóch były identyczne. Jednak
decyzje co do zbawienia, jakie podjęły, były krańcowo odmienne. Orpa
opuszcza Noemi i wraca do swego pogańskiego ludu i kultu pogańskich bogów,
a tymczasem Rut dokonuje całkiem innego wyboru. Pozostaje z Noemi. A
ponieważ Bóg chciał pokazać, że była to jej zupełnie dobrowolna decyzja,
został odnotowany i ten fakt, że Noemi nakłaniała swą synową do tego, by
także odeszła. Ona jednak odpowiedziała: „Nie nalegaj na mnie, abym cię
opuściła i odeszła od ciebie; albowiem dokąd ty pójdziesz i ja pójdę;
gdzie ty zamieszkasz i ja zamieszkam; lud twój — lud mój, a Bóg twój — Bóg
mój”
RUT 1,16.
Dwie
identyczne sytuacje i okoliczności, a jednak różne postanowienia, podobnie
jak i w następnym przykładzie. Z Jezusem było ukrzyżowanych również dwóch
łotrów. Obaj żyli w strasznym grzechu, który wycisnął na nich swoje trwałe
piętno. Obaj słusznie, zgodnie z prawem, zasłużyli na surową karę. Obaj w
życiu swym urągali Bogu, i do momentu spotkania się z Jezusem postępowali
jednakowo. Dopiero na Golgocie jeden z nich zaczął analizować swe życie i
porównał je z życiem Jezusa. Zrozumiał, że Jezus jest niewinny, pozwolił
na to, by Jego świętość przemówiła do niego i zatęsknił za zbawieniem.
Dlatego Chrystus mógł go zapewnić, że będą razem w raju. I tym razem dwóch
mężczyzn znajduje się w tej samej sytuacji, a jednak każdy z nich
podejmuje inną decyzję.
[]
Wynika z
tego wniosek, że człowiek sam i dobrowolnie podejmuje decyzję.
Okoliczności jedynie dopomagają nam do tego, byśmy uświadomili sobie swoją
sytuację. Czasami człowiek podejmuje ostateczną decyzję dopiero na samym
końcu, po powzięciu wcześniej wielu „małych” postanowień, kiedy indziej do
podjęcia stanowczego kroku Bóg doprowadza go kierując do niego gorący
apel. Okoliczności są ważne, ale nie decydujące. Nasza decyzja nie zależy
więc od nich, ale od tego, jak zareaguje serce na wezwanie Boże.
CZŁOWIEK
PODEJMUJE DECYZJĘ, PONIEWAŻ BÓG WZYWA
Chociaż sami
dokonujemy wyboru, możemy jednak to uczynić dopiero wtedy, gdy Bóg nas do
tego wezwie, ale nigdy nie odkładajmy tej decyzji na przyszłość. Wszyscy
żyjemy w atmosferze Bożej miłości. Stale nią oddychamy. Są jednak pewne
momenty, kiedy Bóg w szczególny sposób dociera do danej osoby. Jeśli tak
się zdarzy, wtedy obowiązkiem każdego człowieka jest odpowiedzieć tak jak
młody Samuel, który rzekł: „Mów, Panie, bo sługa twój słucha”
1 SAM. 3,9.
W innym miejscu Pismo Święte apeluje: „Dziś, jeśli głos jego usłyszycie,
nie zatwardzajcie serc waszych”
HEBR. 3,15.
Nie zagłuszaj w sobie tego cichego głosu, który cię woła: „Pójdź i
naśladuj mnie”. Nie sprzeciwiaj się, kiedy cię wzywa, abyś złożył swe
grzechy u stóp Zbawiciela i został oczyszczony Jego krwią. Przecież nie
wiesz, kiedy ponownie cię wezwie. Bardzo niebezpieczne jest odrzucenie
Bożego wezwania. Duch Boży nie tylko przekonuje nas o grzechu i
przyprowadza do Jezusa, lecz daje także moc, abyśmy mogli się stać dziećmi
Bożymi.
Odrzucenie
Ducha Świętego jest równoznaczne z odrzuceniem szaty weselnej. Jeśli
uważasz, że w przeszłości nie odpowiedziałeś na Boże wezwanie, nie wpadaj
w rozpacz. Bóg powraca do człowieka i wciąż go poszukuje. „Oto Bóg czyni
to wszystko z człowiekiem dwa razy, trzy razy, aby wywieść jego duszę z
grobu, oświecić światłem żyjących”
JOB 33,19-20.
Nie dopuszczaj do siebie myśli, że Bóg już nie chce cię przyjąć. Wzmocnij
się i chwyć się oręża wiary. Pamiętaj, że Bóg „trzciny nadłamanej nie
dołamie ani knota gasnącego nie dogasi, ludom ogłosi prawo”
IZAJ. 42,3.
|
|