|
M.
Baigent i R. Leigh podjęli się w swych pseudonaukowych książkach wielu
prób ubarwienia historii. W tym w książkach Święty Graal, Święta Krew oraz
Testament Mesjasza, postawili tezę, że Jezus tylko zemdlał na krzyżu, po
czym wydobrzał i udał się do zachodniej Europy, gdzie do dziś żyją Jego
potomkowie.
Jedną z
motywacji, jakie im przyświecały, mógł być fakt, że w latach
sześćdziesiątych na podobnym założeniu dobrze zarobił H. Schonfield,
wydając bestseller The Passover Plot, którego tytuł, dość adekwatnie do
treści, można przełożyć na polski jako „Wielkanocna fabuła”.
Fabułę tę
ożywili Baigent i Leigh. Według niej Jezus nie umarł na krzyżu, lecz
został podtruty narkotykami, żeby wyglądał niczym martwy. Piłata
przekupiono, żeby zezwolił Mu zejść z krzyża, po czym esseńczycy zabrali
Jego ciało z grobu Józefa z Arymatei. Kiedy Jezus doszedł do siebie udał
się z Marią Magdaleną do Francji. Tam się osiedlili, a ich
dzieci dały początek wielkim europejskim rodom królewskim i sekretnym
towarzystwom.[1]
Autorzy
książki przyznają jednak sami, że to, czy linie te faktycznie wywodzą się
od Jezusa stoi pod znakiem zapytania. Przyznają też, że główna teza, jaką
postawili, mimo ich wysiłków, pozostaje hipotezą, której nie potrafią
dowieść.[2] Napisali: „Nie mogliśmy i wciąż nie potrafimy dowieść
prawdziwości naszej tezy.”[3] Po cóż więc takie książki, jeśli nie po to,
aby wzbudzić sensację, a przy okazji zarobić na ludzkiej naiwności?
Ich
założenie, że Jezus nie umarł na krzyżu, ma korzenie w późnych gnostyckich
legendach i okultystycznych objawieniach. Hipoteza ta jest jeszcze
trudniejsza do utrzymania niż bajdy o podróży młodego Jezusa na Wschód.
Dlaczego?
Po pierwsze,
dlatego że zakłada możliwość przeżycia rzymskiego ukrzyżowania, co dowodzi
nieznajomości przebiegu tej egzekucji i jej efektów. Po drugie, Ewangelie
okazały się w świetle odkryć wiarygodnymi sprawozdaniami świadków
wydarzeń, zaś opis okoliczności śmierci Jezusa stanowi ich integralną
część. Po trzecie, gdyby opis ten był fałszywy, zakwestionowaliby go już
starożytni krytycy chrześcijaństwa. Po czwarte, hipotezy, które przed
ukrzyżowaniem posyłają Jezusa na Wschód, a po ukrzyżowaniu na Zachód, mają
późne pochodzenie, sięgając apokryficznej literatury gnostycznej, która
słynie z eklektycznych opowiadań powstałych wiek czy nawet kilka wieków po
faktach.
Na jakiej
podstawie Baigent i Leigh związali Jezusa małżeństwem z Marią Magdaleną?
Po pierwsze, założyli, że skoro Jezus znalazł się na weselu w Kanie z
matką, to znaczy, że musiało to być Jego własne wesele!
JAN 2,1-11.
Po drugie, gdy Jezus przybył do Betanii na wieść o śmierci Łazarza, Marta
wyszła Go przywitać, natomiast Maria czekała w domu, aż ją wezwie, co
znaczy, że musiała być Jego żoną, bo taki był obyczaj
JAN 11.
[]
Tak naiwne
argumenty i pochopne wnioski przyjęte w miejsce rzetelnej relacji czterech
Ewangelii, stawiają pod znakiem zapytania etykę niektórych wydawców,
którzy bez skrupułów karmią polskich czytelników bezwartościową makulaturą
o Jezusie.
Inną
popularną tezą jest założenie, że ciało Jezusa wykradli z grobu Jego
uczniowie. Odrzucają ją od ponad wieku nawet najbardziej sceptyczni uczeni
(jeśli są zorientowani w temacie), ponieważ jest nie do utrzymania w
świetle obecnej wiedzy. Wciąż jednak pojawia się w dyletanckich
opracowaniach, dlatego ją omówimy.
Źródłem tej
hipotezy były knowania jerozolimskich kapłanów: „Ci zebrali się ze
starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli:
Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy
spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy
was z kłopotu. Ci więc wzięli pieniądze i uczynili,
jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż
do dnia dzisiejszego.”
MAT.
28,12-15.
Prawdopodobieństwo, że żołnierze rzymscy mogli zasnąć na warcie jest
bliskie zera, gdyż karano to śmiercią. Straż przy grobie Jezusa tworzyli
żołnierze rzymscy, gdyż straży świątynnej arcykapłan nie musiałby
przekupywać. Żołnierze udali się z wieścią o zmartwychwstaniu najpierw do
arcykapłanów tylko dlatego, że Piłat oddał straż do ich dyspozycji
MAT.
27,62-66.
Gdyby
żołnierze zasnęli na warcie, skąd wiedzieliby, że ciało Jezusa wykradli z
grobu Jego uczniowie? Adwokat ośmieszyłby w sądzie takie zeznanie!
Pozostaje
też problem głazu, który ważył ponad tonę, a spoczywał w wyżłobieniu,
które obniżało się ku wejściu. Po usunięciu klina łatwo staczał się i
zakrywał wejście, co mogła uczynić nawet jedna osoba. Natomiast wtoczenie
go z powrotem w górę wyżłobienia wymagało siły kilku mężczyzn. Dlatego
niewiasty, które szły do grobu w niedzielę rano, martwiły się: „Kto nam
odsunie kamień od wejścia do grobu?”
MAT. 16,3.
Jak uczniowie odsunęliby głaz, nie budząc straży? Musieliby przekupić
strażników, co nie wchodzi w grę. Żołnierze nie poszliby na przekupstwo w
takiej sprawie, gdyż ryzykowaliby własnym życiem, zaś płacz Marii
Magdaleny, kiedy zobaczyła pusty grób oraz konsternacja uczniów, dowodzi,
że tak samo jak strażnicy i kapłani nie znali losów ciała Jezusa.
Ludzie
kłamią, aby coś zyskać. Co zyskiwali apostołowie obstając przy
zmartwychwstaniu Jezusa, gdyby było oszustwem? Większość z nich zginęła
śmiercią męczeńską. Historia nie zna zaś takiego przypadku, aby ludzie
dali się kamienować, biczować, więzić, rzucać na pożarcie dzikim
zwierzętom, palić na stosie i krzyżować za kłamstwo, które sami wymyślili!
Owszem, ludzie umierają za fałszywą wiarę, gdy są zwiedzeni, ale nikt nie
godzi się umrzeć za oszustwo, którego jest świadom.
[]
Uczniowie
byli zgodni, że widzieli Jezusa po śmierci, i to nie jako ducha, lecz w
ciele. Jezus jadł, aby pokazać, że nie jest duchem: łamał chleb z dwoma
uczniami w Emaus, spożył kolację i śniadanie z apostołami. Rozpoznali
Jezusa nie jako ofiarę strasznej śmierci na krzyżu, lecz jako Syna Bożego:
„A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon”
MAT. 28,17.
Czy
człowiek, który utracił litry krwi, pobity, z posiekanymi plecami,
wyłamanymi stawami, naruszonymi ścięgnami i nerwami kończyn, przebitymi
stopami i rękami, który przeleżał dziesiątki godzin w zimnym grobie bez
pomocy medycznej, mógłby przejść kilka kilometrów, jak Jezus z dwoma
uczniami do Emaus? Po czym powrócić do Jerozolimy i przekonać resztę
uczniów, że jest Synem Bożym, który pokonał śmierć i jest godzien boskiej
czci?
Niektórzy wolą jednak wierzyć w coś tak nieprawdopodobnego, aby
uprzedzenia nie pozwalają im zaakceptować zmartwychwstania. Ignorują przy
tym fakt, że zmartwychwstałego Jezusa widziało kilkuset świadków, a
niektórzy więcej niż jeden raz. Apostoł Piotr powiedział: „A my jesteśmy
świadkami wszystkiego, co zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jerozolimie.
Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i
pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio
przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego
zmartwychwstaniu.”
DZ. AP.
10,39-41.
Pierwsi
chrześcijanie byli znani ze swej uczciwości. Zauważmy, że ewangeliści
spisali wiernie nawet fałszywe zarzuty pod adresem Jezusa. Nie ukrywali
też własnych omyłek. Gdyby ich relacja o zmartwychwstaniu Jezusa była
zmyślona, po cóż wspominaliby o swej ambarasującej ucieczce przy Jego
aresztowaniu
MAT. 26,56,
o zaparciu się Piotra
MAT.
14,66-72,
o zawołaniu ukrzyżowanego Jezusa: „Boże mój, czemuś mnie opuścił”
MAT.
27,46,
czy o niewierze Tomasza
JAN 20,19-29?
Za
wiarygodnością opisu Ewangelii przemawia też fakt, że Chrystus najpierw
ukazał się kobietom. W ówczesnej patriarchalnej kulturze nikt nie
wymyśliłby historii z kobietami w roli pierwszych świadków, gdyby zależało
mu na wiarygodności. Zeznanie kobiet miało wtedy tak małą wartość, że nie
mogły świadczyć w sądach! Fakt, że Jezus ukazał się najpierw kobietom, był
dla pierwszych chrześcijan co najmniej niewygodny. Z pewnością nie
wymieniliby tego, że kobiety były pierwszymi świadkami pustego grobu
Jezusa, gdyby tak nie było.
[]
Kłamstwo nie
wyjaśnia też niezwykłej zmiany, jaka zaszła w uczniach Jezusa na trzeci
dzień po Jego śmierci. Po aresztowaniu Jezusa utracili wiarę, że był
Mesjaszem. Niektórzy powrócili do swych dawnych zajęć, jak łowienie ryb.
Inni ukryli się za zamkniętymi drzwiami w obawie przed Żydami, aby uniknąć
losu Jezusa
JAN 20,19.
Historyk Michael Green zauważył: „Ze wszystkich sprawozdań jasno wynika,
że uczniowie byli całkowicie zniechęceni. Pragnęli uciec, skryć się i
zapomnieć o całej sprawie. Sądzili, że całe chodzenie za Jezusem było
gonitwą za wiatrem. Ukrzyżowanie rozwiało resztki ich nadziei. Nie
planowali nawet kontynuowania dzieła Jezusa. Zmartwychwstanie nie
przyszłoby im nawet do głowy.”
Ci sami
zalęknieni i zrezygnowani uczniowie w kilka dni później działali w imieniu
Jezusa z większym zapałem i wiarą niż za Jego życia! Zamiast uciekać i
zapierać się Jezusa, jak kilka dni wcześniej, byli gotowi umrzeć za swe
przekonania. Nawet ich wrogowie odnotowali tę zdumiewającą metamorfozę. Co
oprócz zmartwychwstania Jezusa mogłoby ją wyjaśnić?
Zmartwychwstanie Jezusa zmieniło między innymi nastawienie Jakuba, którego
ossuarium niedawno odkryto w Jerozolimie. Wcześniej
nie wierzył w Jezusa
JAN 7,5,
a potem dał się ukamienować za wiarę w Chrystusa. Apostoł Paweł wyjaśnia
to pisząc, że Jakub był wśród tych, którzy widzieli zmartwychwstałego
Jezusa
1 KOR. 15,7.
Paweł też początkowo był sceptykiem, a nawet prześladował chrześcijan
DZ. AP. 9,1-2.
W drodze do Damaszku, gdzie miał się rozprawić z chrześcijanami, zobaczył
zmartwychwstałego Jezusa
DZ. AP.
26,15-16; 1 KOR. 9,1; 15,8,
co go przemieniło na zawsze.
Założenia,
że Jezus mógł przeżyć ukrzyżowanie pozostają w sprzeczności ze współczesną
wiedzą medyczną, archeologiczną i historyczną. Wszystko wskazuje, że Jezus
zmartwychwstał. Fenomen chrześcijaństwa nie pozwala się wyjaśnić inaczej.
Religia zorientowana na wielbienie człowieka, który zginął pogardzaną w
starożytności śmiercią, nie miałaby sensu, ani szansy przetrwania w
starożytności, gdyby Jezus nie zmartwychwstał.
Jezus
Chrystus żyje. Każdy może się o tym przekonać, klękając i prosząc Go o
zbawienie, prowadzenie i ochronę. Pismo Święte zachęca nas do tego
słowami: „Mając więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez
niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. Nie mamy
bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi,
lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu.
Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili
miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze”
HEBR.
4,14-16.
PRZYPISY:
1. Michael Baigent, Richard Leigh, Henry Lincoln, Holy Blood, Holy
Grail, s. 344-350.
2. Ibid., s. 314.
3. Ibid., s. 372.
|
|