|
„Kwestia
ekumeniczna, którą wskazałem w encyklice Redemptoris Mater, głęboko
określa wędrówkę Kościoła w naszym czasie. Jeśli
chodzi o to zagadnienie, to poszukiwania, pogłębione w treściach i pełne
szacunku w wykładzie, powinny ukazać braciom z
Kościołów prawosławnych i reformowanych, że doktryna katolicka o Błogosławionej
Dziewicy jest w swej istocie veritas biblica, veritas antiqua,
a zatem nie może być motywem podziału” (Jan Paweł II,
papież).
Około
dwudziestu razy wzmiankują Ewangelie i Dzieje Apostolskie o matce Jezusa,
Marii (zob.
MAT.
1,16-25; 2,11.13; 13,55; MAR. 6,3; ŁUK. 1,27.30.34.38.39.41.46.56;
2,5.16.19.34; JAN 2,1.3.5; DZ. AP. 1,14).
Chrześcijanom czytającym te księgi na ogół znane są informacje zawarte w
tych tekstach. Postaramy się je teraz wszystkie zebrać i uporządkować.
Wszystkie natchnione teksty zaczerpnięto z czwartego wydania katolickiej
Biblii Tysiąclecia, opublikowanej przez Pallottinum w 1989 roku.
W pierwszym
rozdziale Ewangelii Mateusza wspomniano o zaślubinach Marii z Józefem oraz
o śnie Józefa, który mu się przyśnił, gdy chciał opuścić Marię. Ta
pierwsza relacja kończy się słowami: „Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił
tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie, lecz nie
zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus”
MAT.
1,24.25.
W wyróżnionym fragmencie tekstu oryginalnego użyto greckich słów uk
eginosken auten, co znaczy: nie poznał jej.
W rozdziale
drugim Ewangelii Mateusza mamy informację o przybyciu mędrców ze Wschodu i
o poleceniu danym Józefowi we śnie, by z Dzieciątkiem i Jego matką udał
się do Egiptu.
Następna
wzmianka o Marii znajduje się dopiero w dwunastym rozdziale Ewangelii
Mateusza. Jest tu informacja o przybyciu do Jezusa, który wtedy nauczał,
Jego matki i braci: „Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić”
MAT.
12,46.
Bardzo ciekawa jest reakcja Jezusa na tę wiadomość: „Lecz On odpowiedział
temu, który Mu to oznajmił: Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?
(...). Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest
bratem, siostrą i matką”
MAT.
12,48.50.
Zostało to także wspomniane w innych ewangeliach (zob.
MAR.
3,31-35; ŁUK. 8,19-21).
Mateusz po raz ostatni czyni wzmiankę o matce Jezusa w rozdziale
trzynastym podając, że mieszkańcy Nazaretu, którzy znali Jezusa z czasów
Jego dzieciństwa, zadawali sobie pytanie, skąd u Niego taka mądrość i
cudowna moc: „Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na
imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego
siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to wszystko?”
MAT.
13,55.56.
Podobne słowa odnotowuje ewangelista Marek w trzecim wierszu szóstego
rozdziału swojej ewangelii, kiedy opisuje te same okoliczności, w których
one padły.
Nowych
informacji o Marii, matce Jezusa, dostarcza Ewangelia Łukasza w rozdziale
pierwszym. Znajduje się tu tak zwane zwiastowanie czy przepowiednia o
narodzinach Syna dana Marii przez anioła Gabriela. Ten fragment kończy się
pokornymi słowami Marii: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie
według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł”
ŁUK. 1,38.
Następnie zamieszczona jest w tym rozdziale wzmianka o odwiedzinach
Elżbiety przez Marię. Zanotowano tutaj słowa Elżbiety wypowiedziane pod
wpływem Ducha Świętego: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i
błogosławiony jest owoc Twojego łona”
ŁUK. 1,42.
W Łukaszu 1,46-55 odnotowane są słowa Marii, które teolodzy katoliccy
nazywają Magnificatem. Ich treścią jest uwielbienie Boga, które w
znacznej części przypomina podobne zapisy znajdujące się w Starym
Testamencie, a zwłaszcza w Księdze Psalmów. []
Rozdział
drugi Ewangelii Łukasza to sprawozdanie z pobytu Józefa i Marii w Betlejem
w czasie spisu ludności oraz odwiedzin pasterzy i mędrców. Wspomniano
tutaj, że Maria „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim
sercu”
ŁUK. 2,19.
Wiersze od 21. do 38. z drugiego rozdziału Ewangelii Łukasza to relacja z
przyniesienia Dzieciątka przez rodziców do świątyni, by zgodnie z prawem
Mojżeszowym przedstawić je Panu i złożyć stosowną ofiarę. W tym fragmencie
znajdują się też prorocze słowa Symeona, męża sprawiedliwego i pobożnego,
dotyczące Jezusa. Łukasz kończy to sprawozdanie słowami: „A Jego ojciec i
Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i
rzekł do Maryi, Matki Jego: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i
powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą”
ŁUK.
2,33.34.
W drugim
rozdziale Ewangelii Łukasza mamy opis podróży rodziców Jezusa z
dwunastoletnim Synem z Nazaretu do Jerozolimy. To właśnie wtedy zgubili
oni Jezusa i zauważyli to dopiero po dniu wędrówki, a odnaleźli Go w
świątyni po trzech dniach (zob.
ŁUK. 2,43-46).
O matce
Jezusa czytamy także w Ewangelii Jana: w rozdziale drugim w wierszach od
1. po 5. znajduje się opis wesela w Kanie Galilejskiej, na którym byli
także Jezus, Jego bracia i uczniowie. Wtedy to — zanim dokonał cudu
przemiany wody w wino — doszło do rozmowy między Nim a Jego matką, która
zwróciła się do Niego ze słowami: „Nie mają już wina. Jezus Jej
odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?”
JAN 2,3-4.
Mimo tej niezbyt zachęcającej odpowiedzi Maria zareagowała pozytywnie,
okazując wiarę w Jego moc i zrozumienie potrzeb ludzkich. Powiedziała do
sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”
JAN 2,5.
Po weselu Jezus z matką, uczniami i braćmi udali się do Kafarnaum, gdzie
pozostali kilka dni (zob.
ŁUK. 2,12).
W Ewangelii
Jana 19,25-27 widzimy Marię obok krzyża Jezusa, gdzie stała wraz ze swoją
siostrą, Marią, żoną Kleofasa, Marią Magdaleną i umiłowanym uczniem
Jezusa. To do niego Jezus skierował słowa: „Oto Matka twoja”
JAN 19,27,
a następnie zostało wspomniane, że „od tej godziny uczeń wziął Ją do
siebie”.
Ostatnia
wzmianka o matce Jezusa znajduje się w Dziejach Apostolskich. Łukasz,
autor tej księgi, podaje, że Maria, bracia Jezusa i uczniowie trwali
jednomyślnie na modlitwie w Jerozolimie (zob.
DZ. AP. 1,14).
Oto
wszystkie informacje ewangelistów na temat Marii i jej stosunków z
Jezusem. Warto przeczytać te wersety biblijne, by mieć własny pogląd na
to, co Słowo Boże mówi o tej szlachetnej niewieście, porównać z poglądami,
jakie są powszechnie przyjęte i zobaczyć na ile kult maryjny, z którym się
na co dzień spotykamy, jest prawdziwie biblijny.
Jak widzimy,
obraz Marii, jaki przedstawia nam Biblia, nie jest wyidealizowany.
Dostrzegamy tutaj bogobojną, szlachetną niewiastę, która miała wątpliwości
co do Syna, wzloty i chwile słabości jak każdy grzeszny człowiek. Tak
przedstawia ta święta księga wszystkich bohaterów wiary. Ukazuje, że każdy
człowiek ma swoje wzloty i upadki, a wzorzec do
naśladowania mamy tylko jeden — a jest nim Jezus Chrystus, Syn Boży. []
Tradycja
kultu maryjnego jest bardzo stara, bo sięga czwartego stulecia istnienia
chrześcijaństwa. Na pewno nie ma ona swych korzeni w judaistycznej myśli
religijnej. Judaizm to religia monoteistyczna, w której nie do przyjęcia
było i jest oddawanie czci jakiemukolwiek stworzeniu poza samym Jahwe,
stwórcą nieba i ziemi, wszechmocnym i jedynym
Bogiem. W księgach Mojżeszowych, uznawanych wszak przez Jezusa z Nazaretu
i Jego uczniów-naśladowców za księgi objawione i natchnione, istnieje
wyraźnie sformułowany zakaz oddawania czci i uprawiania kultu rzeczy
martwych i żywych, wszystkiego, co odwracałoby myśli człowieka od wiary w
jedynego Boga, od powierzania tylko Jemu swoich problemów i tylko w Nim
szukania swego ratunku. Nie trzeba być biblistą czy teologiem, aby to
dostrzec przy czytaniu ksiąg Starego Testamentu, ksiąg świętych także dla
chrześcijan pierwszych stuleci. Tak więc nie w judaizmie, lecz w religii
hellenistycznej należałoby szukać początków kultu człowieka, chociażby
najbardziej szlachetnego i oddanego Bogu.
W pierwszym
i drugim stuleciu chrześcijaństwo miało jeszcze orientację
judeo-chrześcijańską. Do niedawna przypominanie o judaistycznych
korzeniach chrześcijaństwa było bardzo niemodne wśród teologów. Wydaje
się, że dzisiaj wolniej zachodzą pewne zmiany w tym względzie. Można to
zauważyć w wypowiedzi znanego teologa katolickiego, a zarazem działacza
ekumenicznego, ks. Michała Czajkowskiego, który powiada: „W żywym
kontakcie z judaizmem podzieleni chrześcijanie wracają do źródeł, do
wspólnej kolebki, a więc do jedności. Powrót do wspólnej kolebki
judaistycznej to zarazem odchodzenie od zbyt silnych związków z myślą
grecką”[1].
Drogę do
hellenizacji chrześcijaństwa, jak sądzę, utorowali głównie apologeci. Byli
to chrześcijanie, jakby cierpiący na kompleks judaistyczny, którzy w
szkołach pogańskich otrzymali filozoficzne wykształcenie. Odcinali się
bowiem nie tylko od pewnych, ich zdaniem, wypaczeń religii żydowskiej, z
którymi polemizował także Chrystus i apostołowie, ale równocześnie starali
się wprowadzić pewne pojęcia i zachowania, z którymi byli zżyci, a które,
jak mniemali, były zgodne z nauką Chrystusa, przekazaną nie tyle w
zachowanych pismach apostołów, ile w tradycji istniejącej w niektórych
kręgach chrześcijan wywodzących się z pogan — elementu dominującego już w
drugim stuleciu istnienia chrześcijaństwa. Wielu chrześcijanom
prawdopodobnie trudno było wyzbyć się niektórych zwyczajów i przekonań
zakorzenionych w ich narodzie. Na pewne pytania, rodzące się po przyjęciu
wiary chrześcijańskiej, szukano odpowiedzi w dorobku filozoficznej myśli
pogańskiej, zwłaszcza greckiej. Była ona bowiem dla wielu wykształconych
nowo nawróconych chrześcijan nadal atrakcyjna ze względu na jej próbę
logicznej odpowiedzi na niektóre kwestie ludzkie, na które nie znajdowali
odpowiedzi w Piśmie Świętym. W tym czasie następowała stała dyskredytacja
samego judaizmu, prowadzona systematycznie przez władze rzymskie oraz tych
chrześcijan, którzy w judaizmie widzieli zaplecze myśli konserwatywnej,
utrudniającej dostosowywanie chrześcijaństwa do istniejącej
rzeczywistości, dyskredytacja prowadzona w imię rozszerzania nauki
Chrystusa.
Początki
kultu maryjnego sięgają czwartego stulecia, to jest okresu, gdy
chrześcijaństwo wyszło już z podziemia po uznaniu przez cesarza
Konstantyna jego równorzędnego charakteru z religią dotychczas powszechnie
istniejącą. Było to nobilitacją dla chrześcijaństwa uważanego dotychczas
za religię ludzi prostych, niewykształconych. W tym czasie dają znać o
sobie spory dotyczące natury Chrystusa, zakończone kompromisowym
stwierdzeniem, że Chrystus był zarówno Bogiem, jak i człowiekiem. W piątym
stuleciu polemiki te koncentrowały się na stosunku do siebie dwóch natur
Chrystusa, boskiej i ludzkiej. Do tego doszedł spór, czy Maria była matką
Boga, czy tylko człowieka. Dla wielu wierzących chrześcijan (w tym także
biskupów) twierdzenie, że człowiek może być matką Bożą, było
bluźnierstwem. []
Nieprzypadkowo zagadnienie to — podniesione w roku 431 na soborze w
Efezie, mieście, które miało długą tradycję kultu bogini Artemidy —
spotkało się z aplauzem tłumu, który poparł stanowisko biskupa
Aleksandrii. Biskup ten ogłosił swoje rozumienie tej kwestii nie czekając
na przybycie wszystkich znaczących biskupów, w tym biskupa
antiocheńskiego, wyznaczonego przez cesarza na przewodniczącego soboru. W
atmosferze rozgrywek o umocnienie swojego prestiżu
i forsowania przez dwie spierające się strony swoich spekulacji
teologicznych powstał dogmat[2] nie przez wszystkich zrozumiały, w tym
także przez cesarza, który zwołał to zgromadzenie, przyznający matce
Jezusa tytuł Theotokos (Bogarodzicy).
W
średniowieczu powstał drugi dogmat maryjny — o nieustającym dziewictwie
Marii, matki Jezusa. O ile jego część mówiąca, iż Maria była dziewicą, gdy
poczęła Jezusa, jest do przyjęcia dla tych chrześcijan, którzy swą wiarę
opierają wyłącznie na Biblii, o tyle jego druga część stwierdzająca, że po
urodzeniu Chrystusa nadal trwała w dziewictwie, jest nie do zaakceptowania
z uwagi na to, że nie ma uzasadnienia w Piśmie Świętym. A wersety
biblijne, cytowane na początku artykułu, świadczą wręcz o tym, że tak nie
było.
Pobożność
średniowieczną, obok czci świętych i wzrostu kultu człowieczeństwa
Chrystusa, cechowało także nasilenie się kultu maryjnego, co zaznaczyło
się między innymi wprowadzeniem nowych świąt maryjnych. Dogmat o nieustającym
dziewictwie został sformułowany i podany wiernym jako obowiązujący w XII
wieku, konkretnie na pierwszym soborze laterańskim w 1123 roku. Powstanie
tego dogmatu można łączyć zarówno z kształtowaniem się pobożności opartej
na ascezie — której źródło można dostrzec w rozwijającym się w XI wieku
ożywieniu monasterskim oraz reformach Grzegorza VII — jak i z rozwojem
filozofii scholastycznej i jej zainteresowaniem się grzechem pierworodnym,
w takim jego rozumieniu, jakie nadał mu Augustyn z Hippony[3].
By się
lepiej przyjrzeć, jak w średniowieczu uzasadniano naukę Kościoła o
dziewictwie Marii po narodzeniu Chrystusa, chciałoby się w tym miejscu
przytoczyć w całości argumentację biblijną Tomasza z Akwinu[4], w której
najmocniejszym tekstem uzasadniającym nieustające dziewictwo Marii ma być
werset proroczy z Ezechiela 44,2: „Ta brama będzie zamknięta, nie będzie
się jej otwierać i nikt nie będzie przez nią wchodził, gdyż Pan, Bóg
izraelski, wszedł przez nią, dlatego będzie zamknięta”. Chciałbym
wiedzieć, jak do tego argumentu, zaczerpniętego z Księgi Ezechiela,
ustosunkowaliby się współcześni bibliści katoliccy, którzy zarzucają innym
wyrywanie wersetów z najbliższego kontekstu.
Na kolejny
dogmat maryjny trzeba było czekać kilka ładnych stuleci. Dopiero 8 grudnia
1854 roku znany ze swego konserwatyzmu papież Pius IX, który został w roku
2000 wyniesiony na ołtarze, ogłosił dogmat o „Niepokalanym Poczęciu
Bogarodzicy”. Mówi on, „[...] że Maria Panna zachowana została wolną od
wszelkiej zmazy pierworodnej winy w pierwszej
chwili swego poczęcia”. Trudno tutaj ustosunkowywać się do tej nauki,
która nie ma żadnego uzasadnienia w Piśmie Świętym. Poza tym należałoby
się także odnieść do katolickiej nauki o grzechu pierworodnym. Co prawda i
przy tej nauce Kościół Katolicki powołuje się na Pismo Święte, na przykład
na słowa z 1 Księgi Mojżeszowej 3,15, czy też
pozdrowienie anielskie, ale są to wersety bardzo dowolnie interpretowane,
przytoczone jedynie w celu poparcia wcześniej przeprowadzonego
rozumowania.
Następnym
dogmatem na drodze do ubóstwienia Marii był już współczesny, pochodzący z
1950 roku dogmat o „Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny”. Został on
ogłoszony przez papieża Piusa XII. Przy jego uzasadnianiu nie ma próby
odwoływania się do dodatkowych cytatów z Biblii. Takie postawienie sprawy
jest w tym sensie poprawne, jako że Biblia całkowicie milczy na temat
śmierci Marii, nie mówiąc już o jej zmartwychwstaniu.
przypisy:
1. Michał Czajkowski, Ekumeniczne korelacje, w: Nauka, Kościół,
ekumenizm, Wydawnictwo Naukowe „Semper”, 1994, s. 18.19.
2. Dogmat — termin grecki występujący także Nowym Testamencie,
rozporządzenie, dekret (zob. ŁUK. 2,1), postanowienie cesarza (zob. DZ.
AP. 17,7), postanowienie zgromadzenia (zob. DZ. AP. 16,4). „W
pierwszych wiekach chrześcijaństwa terminem dogmat określano nakazy
prawne, opinie szkół filozoficznych i zasady ludzkiego działania. (…)
dogmat oznaczał po prostu doktrynę, a od IV wieku coraz wyraźniej prawdę
wiary, Objawienie Boże, które utożsamił z depozytem wiary, oraz jego
nieomylne nauczanie przez Kościół. II Sobór Watykański poszerzył zakres
dogmatu. Jego treścią może być nie tylko objawiona prawda Boża, ale i
orzekający sąd Kościoła o Bogu” (zob. hasło „dogmat”, w: Encyklopedia
katolicka, t. IV, 1983).
3. Grzech pierworodny, według poglądu augustiańskiego, jest przekazywany
przez akt spowodowany pożądliwością. Według niego impuls seksualny w
takiej formie, w jakiej jest obecnie przekazywany, jest karą za
niesubordynację pierwszych rodziców.
4. Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, t. XXV, Bóg człowiek, syn
Marii, art. 3, s. 176.
|
|